Dzisiaj całą noc Wojtuś spał wtulony we mnie, a przy okazji dwa razy obhaftował mi włosy i rękę

.
W tej chwili to właśnie Wojtek jest w szczycie choroby.
Dostał Cerenię, antybiotyk i teraz nawet uskutecznia przebieżki z resztą towarzystwa, ciekawe jak będzie później.
Rudasy mają wciąż zatkane nosy, ale dziś od rana roznoszą klatkę -chyba powoli idzie im na życie
Pozostałe małe biorą leki, ale poza sporadycznym pokichiwaniem nie jest źle: szaleją, apetyty dopisują, oj dopisują -najchętniej jedliby tylko mokre i to tak z przerwami na spanko i zabawę, a ja niedobra wydzielam tylko dwa razy dziennie+ raz same chrupki

, okropna jestem, i ogólnie wydają się całkiem ok.
Wśród starszych futer Wena pokichuje i jest trochę bardziej spokojna, ale je i nie ma temperatury, więc jeszcze poczekam, tym bardziej że jest to kota wyłącznie zastrzykowa -do paszczy nie da sobie nic włożyć

.
Dziewczynki Lala i Lola jada dzisiaj do nowego domku z przystankiem pośrednim w zaprzyjaźnionej lecznicy Nowych Opiekunek (tam Panie leczyły swoją ukochaną koteczkę, niestety odeszła niedawno z powodu mocznicy

)
Pani dr. zbada panienki i określi ewentualne leczenie (Opiekunki same zajmowały się w ostatnim czasie swoją koteczką, tak wiec doświadczenie w opiece kotem jest spore).
Nasze kocie dziewczynki znalazły naprawdę fajny Domek
