Byłam w zeszłym tygodniu na Elbląskiej. Jedna z tych młodych, nowych wyszła w pewnym momencie do klientki i mówi "A pani kotka uratowała życie innemu kotu". Na co właścicielka zdziwiona pyta co i jak. Na to wetka "A bo mi sie pomyliły koty i zamiast pani to zabrałam na usg innego kota i okazało się, ze miał takie zmiany, że od razu na stole wyladował, a normalnie bysmy to przeoczyli". Dodam, że wetka oznajmiła to z dumą.
Na Bogów, jak mozna POMYLIĆ ZWIERZĘTA podczas leczenia??!! A gdyby uspiła do usg kota, który nie może mieć podawanj narkozy? I by go zabiła? Ręce opadają.
Dostałam krople do oczu, pytam jak często i ile kropić. A ten młody wet, Paweł - yyy...eee... w sumie to ja nie pamietam.. to ja pójde spytać... (on te krople przypisał).
Eh...