Pomoc przyszła ale okazało się, że mamy zły sprzęt i wszystko się przesuwa... A ja jutro wyjeżdżam na 3 tyg i nie wiem czy zobaczę siatkę w najbliższym czasie
No nie taki sam bo z moim chłopakiem Wiec tylko duzej nie bedzie przez jakis czas Borek oczywiscie musiał się wykazac i zwiał z domu jak wchodzili do mieszkania (chłopak z kolegami) a pozniej bylo ganiane za kotem po krzakach. Złapali małego uciekiniera Oj Borek coraz bardziej kombinuje i kombinuje.
Przed chwilą widziałam jak auto potraciło kota. Siedzial taki bialy w rude łaty i przez glowe mi przeszla mysl 'co ty kocie robisz przy tej ulicy'. Minal doslownie moment kiedy on wbiegl pod auto. Kierowca probowal skrecic ale nawet nie miał szans go ominac. Poleciałam z mama do tego kota z nadzieja ze moze jeszcze da sie uratowac. A ten kot dostal padaczki czy czegos, rzucał sie i trząsł.. Jak dobiegłam zobaczyłam ze mu oko wypłynelo... Sama go juz chcialam dobic zeby sie nie meczyl ale nawet nie mialam czym. Po kilku sekundach umarł... A chwile temu siedział grzecznie na chodniku... Jedno jedyne auto i wyskoczył... Siedze i rycze ze nic sie nie dalo zrobic, ze wczesniej nie zareagowalam... I caly czas mam przed oczami jak sie rzucał.. Ta krew i oko... Mam nadzieje ze juz nie czuł nic po tym uderzeniu..
Widok okropny.. I to, że nic nie dało się zrobić... Cały czas widzę tego kota Kierowca nie miał szans nawet go ominąć.. Od razu zawrócił i podbiegł, mówił, że mu przykro, przepraszał.. Musi się teraz z tym kiepsko czuć Jedyne co mogłyśmy zrobić to zdjąć go z jezdni
[*][*] za kiciusia... tez kiedys na moich oczach w ten sposob zginal kot... I to blisko mojego domu... czesto tamtedy przechodze i do dzis pamietam ten moment...