Wczoraj łapałam na steryl kocicę z Borkowskiej.Zabrałam stamtąd 5 kociaków dwa są u mnie i trzy u Biamili.Jeden pojechał do Malborka i jeden cały czarny został.Wczoraj go nie było.
Zaczęło się od tego,że na porzuconej zaniedbanej posesji piękna długowłosa szylka(tri)urodziła 6 kociąt.Wśród nich 4 kocice.Ludzie,którzy dokarmiali rodzinkę w ten sposób dochowali się 7 wnucząt.Kotków zrobiło się z jednej kotki raptem 14

I zaczął się problem.Kilka tygodni wcześniej złapałam jedną kotkę a wczoraj dwie następne.Została jedna i maluch
Po tej akcji wróciłam dość późno do domu i widziałam że z Marsikiem jest źle.Po czym zauważyłam,że zwymiotował glistę.Próbowałam go nawodnić ale nie wyszło.Dałam mu kocie mleko strzykawką.Rano był w gorszym stanie.Pojechałam do weta.dostał kroplówkę pod skórę p/wymiotne i wit B12.
Jak był malusi też tak zaniemógł.Kroplówka postawiła go wtedy na nogi.Mam nadzieję,że teraz też pomoże
Trzymajcie kciuki...
To jest jeden z dziewięciu kotków z dachu.Jest zaszczepiony,więc mam nadzieję,że to nic strasznego i że da radę..