Nemisiowe Okruszki

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lip 31, 2012 19:03 Re: Nemisiowe Okruszki

:ok: Tak jest.

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 31, 2012 22:00 Re: Nemisiowe Okruszki

Też trzymam :ok: I niech mu pomogą wszystkie Aniołki, które dziś poszły do nieba :ok: :ok: :ok:

jasdor

Avatar użytkownika
 
Posty: 16341
Od: Sob wrz 19, 2009 11:51
Lokalizacja: Krosno

Post » Wto lip 31, 2012 22:30 Re: Nemisiowe Okruszki

Przede wszystkim bardzo gorąco dziękuję Bianeczce za chęć pomocy. :1luvu: :aniolek: Może to egzaltowane ikonki, ale same wiecie jak dużo znaczy, to że w kryzysowej sytuacji można na kogoś liczyć.

Jeśli chodzi o jeżyka nie jest dobrze. Pani Doktor zadzwoniła do mnie z informacją o jego stanie. Oszczędzę Wam szczegółów technicznych, tym bardziej, że nie jestem pewna czy wszystko dobrze zrozumiałam. W każdym razie Pani Doktor mówiła coś o samoamputacji, tym, że jeżyk bardzo wiele wycierpiał i o tym, że nie będzie mógł żyć na wolności. Zapytała, czy w takiej sytuacji wybudzamy go z narkozy, czy ekspediujemy za Tęczowy Most.

Rozmawiałam o tym z M, jak dowiedzieliśmy się o jeżyku. Z tego co słyszałam, w innych krajach zasady są proste - jeśli dzikie zwierzę nie może żyć na wolności, oznacza to koniec jego życia w ogóle. U nas, nie jest to takie jasne. Zapytałam, co Pani Doktor by zrobiła. Powiedziała, że ponieważ jeż jest do uratowania, to ona by go ratowała. Więc pomyślałam sobie, że nie po to tyle wycierpiał i w końcu stanął na drodze jakiegoś człowieka z prośbą o pomoc, żebyśmy mu teraz odbierały szansę. Tym bardziej, że dzielnie sobie radził - pomimo urazu i trudności w zdobywaniu pożywienia waży 650 gram. W lecznicy, na Gagarina, do której do przyniesiono jadł, pił i wydalał. Stanęło na tym, że wybudzamy. Nie wiem czy to dobra decyzja, czy zła. Jakaś, w każdym razie. Zobaczymy co przyniesie życie. Dziś jeżyk został u Pani Doktor. Nie dzwoniła, więc myślę, że żyje. Jutro go odbieramy i będziemy walczyć o powrót do zdrowia. Ryjek zaprawił nas w bojach z ranami, więc mam nadzieję, że sobie jakoś poradzimy.

Za kciuki, w razie czego nie dziękujemy, coby nie zapeszyć :wink:

A Jasdorka dziś szczególnie mocno przytulamy ...
ObrazekObrazekObrazek

Nemi

 
Posty: 3134
Od: Nie wrz 13, 2009 10:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 31, 2012 23:07 Re: Nemisiowe Okruszki

Nemi, dzis rano wetka powiedziała, jak zobaczyła kociaka nie męczmy go
Potem, tak jakby pomyślała chwilke i znów powiedziała zresztą , a co mamy do stracenia ? i ratowała maluszka, choc nie było jak igły w żyłkę wbić.

Jeżyk po to stanął komuś na drodze, żeby żyć. Na śmierć jest zawsze czas...

jasdor

Avatar użytkownika
 
Posty: 16341
Od: Sob wrz 19, 2009 11:51
Lokalizacja: Krosno

Post » Śro sie 01, 2012 13:31 Re: Nemisiowe Okruszki

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: są ogromne :D
Mieszkałem z kilkoma mistrzami Zen. Wszyscy byli kotami - Eckhart Tolle
Obrazek Obrazek

Bianka 4

Avatar użytkownika
 
Posty: 4795
Od: Wto sie 10, 2010 21:35
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Śro sie 01, 2012 19:54 Re: Nemisiowe Okruszki

Nemi, to ty teraz się dojeżysz...?

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sie 01, 2012 21:47 Re: Nemisiowe Okruszki

No kurka się dojeżyłam.

Pojechałam po jeża, wróciłam z parą - Andrzejem i Lusią :roll: Oboje po przejściach. Przyznam się, że o Lusi wiedziałam już wcześniej, ale zajmowały się nią osoby, które ją znalazły. Nie wiedziałam, że mam ją zabrać.

W sumie nie wiem, dlaczego nasza Pani Doktor i lecznica z Gagarina proponowały eutanazję. Nasza Pani Doktor musiała, bo to dzikie zwierzę - ale chyba znała odpowiedź. Zrobiła wszystko co było potrzebne, a później zadzwoniła :roll: Andrzej to całkiem dobry jeż, tylko zamiast łapki na kikutek. Ale poza tym, wszystko z nim w porządku. Powiem wręcz, że jest dość urodziwym jeżem :P

Nie zrobiłam żadnych zdjęć. Umieściłam ich razem z kartonikiem transportowym w kojcu, ale nie wyszli. Oboje spali tak smacznie, że nie miałam sumienia ich niepokoić.

Lusia miała obrażenia podobne do Ryjka. Oddzielone ucho i oko - ale już wszystko jest na miejscu. Będzie dobrze :P Tylko te zastrzyki :strach:

Gorzej z Zivą. Prawdopodobnie cierpi na chorobę, na którą kiedyś chorowały koty - nadmiar witaminy A, a przy niedoborze witaminy B. Skutek odwapnienie kości i objawy neurologiczne. Ma jeść tylko chrupy :roll: Przeforsowałam jeszcze ser i jaja :P
ObrazekObrazekObrazek

Nemi

 
Posty: 3134
Od: Nie wrz 13, 2009 10:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sie 01, 2012 22:13 Re: Nemisiowe Okruszki

Andrzejek będzie jeżem wychodzącym? :mrgreen:
Dobra, poczekam na fotki do jutra.

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sie 02, 2012 14:26 Re: Nemisiowe Okruszki

To już całkiem spory jeżostan :)
Obrazek Obrazek

saintpaulia

 
Posty: 3939
Od: Śro gru 14, 2011 17:53
Lokalizacja: warszawa-bielany

Post » Czw sie 02, 2012 23:00 Re: Nemisiowe Okruszki

Na szczęście większość czeka na osiągnięcie masy krytycznej, żeby deportować się do dziczy :P

Narobiłam dziś paniki. Otóż Lusia i Andrzej przez dobę nic nie zjedli. Więc w pełnej histerii zadzwoniłam do Pani Doktor, że jeże dogorywają. Prawdę powiedziawszy, jak wróciłam z pracy myślałam, że Andrzej nie żyje. Pani Doktor przyjechała i stwierdziła jeża kuternogę z ryjkiem w misce :roll: Ja jednak myślę, że przypadkiem w nią wpadł :roll: Ale dostał kroplówkę i leki. Lusia też. Lek nad ranem powinien zadziałać. Oby :!: Niech jedzą te wstrętne jeże.

Za mniej niż 2 tygodnie będzie rok jak Ufi z nami zamieszkała. Dziś czekałam na tarasie na Panią Doktor (mamy zepsuty dzwonek) i Ufi sama z siebie podeszła do mnie i powąchała moją stopę :!: Dotknęła jej prawie noskiem.

Ufi w nocy garażuje, a rano wychodzi do ogródka. Czasami sama przychodzi do domu, czasami trzeba ją zagonić :roll: Dziś Ozzi okazał się kotem pasterskim. Razem z M zaganiali Ufinę do domu :P
ObrazekObrazekObrazek

Nemi

 
Posty: 3134
Od: Nie wrz 13, 2009 10:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sie 03, 2012 0:14 Re: Nemisiowe Okruszki

Mo właśnie ! Ja też coraz częściej myślę o tym, że zbliża się rocznica od kiedy Ufi dostała nowe życie :ok: 15 sierpnia 8)
Ale nie przypuszczałam, że do tej pory nie da się nawet pogłaskać, uparciuch jeden :twisted:

I poskarżyć się muszę na mojego podblokowego jeża. Wyjada z kocich misek i wylewa wodę :evil: No cóż, dla niego tez zawsze przewiduję małą porcyjkę i podglądam z balkonu, jak się posila :lol:

jasdor

Avatar użytkownika
 
Posty: 16341
Od: Sob wrz 19, 2009 11:51
Lokalizacja: Krosno

Post » Pt sie 03, 2012 13:39 Re: Nemisiowe Okruszki

Niektóre koty zostają niezależne i koniec. Wolne duchy. :D

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sie 04, 2012 22:06 Re: Nemisiowe Okruszki

Dokładnie :wink:

A ja zapomniałam wstawić fotki z ataku jeży na intruza :strach:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

U Andrzeja i Lusi bez zmian - trochę jedzą i nadal są w wielkim stresie :|
ObrazekObrazekObrazek

Nemi

 
Posty: 3134
Od: Nie wrz 13, 2009 10:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sie 04, 2012 22:54 Re: Nemisiowe Okruszki

Najpierw gryzły, potem lizały? :mrgreen:

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sie 05, 2012 22:15 Re: Nemisiowe Okruszki

"Zjedzmy go, zjedzmy" :P
Obrazek Obrazek

saintpaulia

 
Posty: 3939
Od: Śro gru 14, 2011 17:53
Lokalizacja: warszawa-bielany

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1397 gości