Now eim, że te gronkowce i paciorkowce to sraszna cholera i długo się leczą ale udaje sie to wybić. Czuję się taka bezsilna, że nie mogę nic więcej pomóc... A może spróbować? Może jakieś fundusze na to poszukać... No wiem, że trudno jest ale tak mi jej szkoda...
Biedna kotka... tyle cierpienia i nie udało się znaleźć lekarstwa. Strasznie mi przykro, też się do niej przywiązałem, choć nie spotkałem nigdy na żywo... Dobrze, że chociaż ma teraz opiekę, nie jest sama. I chyba spróbowaliście wszystkiego, czego się dało. To bardzo dużo.