A kotów tam nie brakuje. Oczywiście niekastrowane i niesterylizowane.
I jest jedna taka kotka, której losem zainteresowała się nasza koleżanka.
Kotka jest w kiepskiej formie. Wiemy, że w tym roku straciła dwie ciąże. Nie donosiła ich. Teraz urodziła. Dokładnie 29 czerwca. W miocie było pięć kociaczków. Długo szukała dla nich bezpiecznego miejsca, aż a końcu ulokowała je na strychu, gdzie (na szczęście) niewiele osób zagląda. Wata szklana, stare szmaty – to było posłanie kociąt. Tak znalazła je nasza koleżanka.
Kotka nie ma za dużo pokarmu, kociaki są strasznie słabe i chore. Zaropiałe oczy, zaklejone nosy, trudności w oddychaniu. Mimo usilnych prób, podawania antybiotyków i walki, 25 lipca podjęłyśmy decyzję o uśpieniu jednego z kotków. Nie przyjmował żadnego pokarmu – nie miał nawet siły przełknąć wciśniętego strzykawką mleka, ropa leciała mu z każdego otworu w małej główce. Chociaż mały Franek (bo tak dostał na imię) bardzo się starał, powoli gasł w naszych rękach. Skróciłyśmy jego cierpienia. Został uśpiony na Klinikach.
Chwile grozy przeżyłyśmy też w zeszłym tygodniu, kiedy bure kruszynki też przestały jeść i ich stan pogarszał się z minuty na minutę. Ta mniejsza waży 200 gram, i wcale nie przybiera na wadze - a powinna yć już dwa razy więszka.... Na szczęście w lecznicy głośno zamanifestowały, że chcą żyć, i powoli, wolnymi krokami wychodzą na prostą.
Jest jeszcze dwójka rodzeństwa: dwa rudzielce, które trzymają się nieco lepiej, ale też nie ma szału. Cała czwórka ma tak spuchnięte spojówki, że powieki trzeba wręcz rozrywać, żeby wpuścić jakiekolwiek krople, a pod powiekami były grudy ropne zamiast oczu. Na szczęście dr Sieczko z Ekovetu jest nieoceniony, i jego zabiegi i zalecona kuracja spowodowały, że oczy, może nie do końca zdrowe, ale będą.
Dodatkowo całą sytuację pogarsza niechęć ludzi. Najpierw koty nie przeszkadzały, teraz ludzie domagają się „pozbycia się” ich.
Teraz jednak chcemy skupić się na tym, żeby uratować maluchy od śmierci. Potem będziemy im szukać domów i zajmiemy się matką, która na pewno będzie wysterylizowana.
Dlatego prosimy, pomóżcie. Znowu poszyłyśmy kotki - breloczki, a koleżanka która opiekuje się maluchami i matką zrobiła własnoręcznie kolczyki i inne biżuty.
W tej chwili na kotki wydałyśmy już 400zł na samo leczenie - 100zł za okulistę zapłaciłyśmy, ale mamy długi w dwóch gabinetach (łącznie 300zł). Nie wliczamy wizyty na Klinikach.....