MalgWroclaw pisze:To znaczy, że ludzie doświadczeni i nie zrobią małemu krzywdy

To jest moja siostrzenica 40 letnia kobieta, obecnie samotna,rozwiedziona, mąż za granicą. Pracuje ale jak ona w pracy to kotami zajmuje się jej mama mieszkająca w pobliżu. Też uwielbia zwierzaki, nosi je jak małe dzieci i całuje, pieści.Mam z nimi stały kontakt i często się widujemy. Psa też miała ale jej suńka wilczyca odeszła w ub.roku. Sunia uwielbiała koty bo się z nimi wychowała, bujały się na jej ogonie, nic nie robiła. Teraz są tylko 2 kocice, kilka kotów odeszło już ze starości, dba o nie, na bieżąco odwiedza weta, leczy, odrobacza no i kupuje najlepsze karmy. Jeżeli kot woli to jest kurczaczek i wątróbka. Dziś pogryziona ale szczęśliwa i robi wszystko by mały wyszedł z ukrycia, większość dnia chodzi kłaść się pod wannę i mówi do niego.Tak,że jestem spokojna, że krzywda im się nie stanie tyle,że nigdy jeszcze nie dawałam do adopcji takiego dzikusa, wszystkie małe w miarę były łagodniejsze. Ale ona o tym wiedziała, była u mnie w piątek bo chciała jakiegoś kota i jak zobaczyła takie latające na działce coś czarnego to nie mogła oczu oderwać. Chciała go koniecznie, bo uznała,że od początku takie małe wychowa po swojemu i da radę. Znajdka jak zobaczyła,że zachowuje się jak typowy kot domowy też chciała zabrać.W ogóle to jeszcze Szarusia i Burusia jej się podobały a one robiły wszystko by się przypodobać, ale wyszłam z założenia ,że one mają budki i sobie dobrze radzą a na działce jest już spora ekipa i to razi w oczy co niektórych.Przy budkach za ogrodzeniem cały czas nie ma wszystkich, przychodzą na raty i to tak nie razi.
Wszystkie kociaki oddane przeze mnie trafiły do moich krewnych albo dobrych znajomych i na bieżąco mam kontrolę. Inaczej bym, się zaryczała. Pozdrawiam. Lena