A na Tęczy w wysokiej trawie siedzi czarna kotka.Kotka którą powinnam już dawno zabrać.Wszystko znowu przez ludzi.....Ci co się sprowadzili widac nie budzą zaufania kotki bo kotka trzyma się od nich z daleka.Z daleka od jedynego ciepłego suchego schronienia jakie miała.
Kiedy umarł bezdomny i wszystko było tam pootwierane przez kilka dni ,to ona sobie siedziała w srodku.Widać bylo ze jest zadowolona.Ze znalazła sobie zakamarek za łózkiem.Potem znowu wszystko sie zmieniło.
Siedza tam nie wiadomo po co.Dach jest dziurawy bo juz ktoś go wczesniej zdążyl uszkodzić.Woda im się leje do altanki a jeszcze sprowadziło sie dwóch innych co śpia w namiocie obok.To jakiś koszmar.Kotka codziennie wychodzi do mnie z trawy.Nawet nie idzie z kierunku stryszku Pana Janeczka.Zreszta tam nie pójdzie.Tam Frania, Maciek i pies w altance który szczeka.Maciek gania tą kotkę bo jest wysterylizowana.Ona sie go boi.
Kotka codziennie jest bardzo głodna.Znaczy to ze albo karmicielka juz wcale sie nie pokazuje albo zostawia jedzenie tam gdzie zwykle.Czyli tam gdzie kotka sie nie zbliża.
W tym terenie gdzie jest nie ma nawet drzew zeby mogła sie uchronić.Ani troche przed deszczem ani chociażby lisem czy borsukiem a są w tym terenie.Nawet nie chce mysleć jaka jest teraz mokra.

Zabieram ja od kilkunastu dni.Wczesniej padało.Potem zrobiło sie cieplo no to sobie pomyślałam ze niech posiedzi a ja w tym czasie przygotuję mały pokoik zeby posiedziała sobie na razie w ciszy i spokoju.Aby przywykła.Czarnej dzisiaj tez nie wypuszcze bo jak w taka okropna pogode.Odechciewa mi sie wszystkiego jak pomyśle jakie to karmienie w deszczu i błocie dzisiaj będzie.Odechciewa mi sie bo nie mam juz środków na dwa kolejne dni zeby jakoś wytrwać do pierwszego.Suche też oczywiscie ubywa wiadomo....