Witamy wieczorową porą

No więc tak: kociambery pomału załapują się na pociąg do normalności
Dzisiaj dawały się na raty łaskawie przepraszać, a wyglądało to mniej więcej tak:
Najpierw rozłożyłam dobre jedzonko do trzech miseczek i zaprosiłam towarzystwo do stołu
potem mizialiśmy wszystkie razem i każdego z osobna...

nosiliśmy... głaskaliśmy na cztery ręce...bez wytchnienia... na siłę...było dużo głasków, oj dużo, czy się to głaskanym podobało czy nie...gdy odzyskały wolność, wyszliśmy sobie do ogrodu...koty były w szoku...
Zamyślone kociambery
odpuszczamy dużym czy jeszcze nie

Gdy Musia lezała na trawce,
(a leży coraz częściej
) podeszła do niej Lunka, wtedy poleciałam po aparat, gdy wróciłam
nadleciał Kacper


Kropce humorek się nieco poprawił dopiero pod wieczór no i zaczęła się zabawa z Owadzikiem

Potem zabawa przerodziła się w obowiązkowe czyszczenie oczu i uszu

Kropka często łapie Muszkę od góry, przytrzymuje i zaczyna pucowanie musinego pycholka

(fotki niezbyt udane )


Po przeprosinach i obowiązkowej toalecie Musia opadła z sił...
Chociaż bardzo się cieszy i lubi Kropeczkową opiekę, to niestety...Owadzik jest coraz słabszy
A na koniec przewrócę dużym drzewko
