Kilka dni trwało ustalanie, jaka jest sytuacja, z kim się kontaktować, co jest najpilniejsze. Uwierzcie, łatwe to nie było.
Tutaj ogromne podziękowania dla Alinki6, która przeprowadziła setki rozmów, bardzo dziękuję!

Kierownictwo schroniska w Rudzie obiecało wysłać tam w poniedziałek inspektora TOZu, aby ocenił sytuację. I postarać się dowiedzieć, co miasto dla tych kotów może zrobić.
Udało się też porozmawiać z panem Jurkiem, który powiedział konkretnie, jaka jest sytuacja, i pozwolę sobie tutaj to wszystko napisać, tak jak mi to zostało przekazane.
Kotów jest około 30 (ale nie wiem, czy w tej liczbie są kocięta), koty są zarobaczone, mają kk i herpesa, nie są szkieletami, ale na pewno nie są w dobrej kondycji, a nade wszystko nie są sterylizowane. I tutaj jest największy problem. Koty są częściowo oswojone, większość dzikawa, więc pan Jurek będzie musiał je sukcesywnie wyłapywać. Niestety nie ma finansów na to, aby tak spore stadko wykastrować.
Tutaj na pewno każda złotówka, bazarek na ten cel, będą ogromnie cenne.
Na dzień dzisiejszy koty w karmę są zabezpieczone, ale ta karma się skończy, dlatego zapas się przyda.
Przydałyby się też środki na odrobaczanie.
Jeśli koty mają kk, to dla tych w miarę oswojonych nie wiem, kropelki do oczu? Witaminy?

Proszę też, aby na ewentualnych przesyłkach na adres lecznicy w Zabrzu dopisywać np "dla pana Jurka" albo "Halemba".
To tyle, co mogę napisać, więcej nie wiem i wiedzieć pewnie nie będę. Dlatego proszę ewentualne oferty pomocy kierować do Justyny8585.
Z góry dziękuję za pomoc dla tych kotów.