SchronWro - 260 kotów w schronisku!!! Zdjęcia str. 62-63.

Ludwiczku

to jest cholernie niesprawiedliwie, że nie można każdemu na czas pomóc :cry:

[*]

Dlatego jak tylko kończy się sezon na maluszki i z adopcjami dorosłych kotów jest bardzo ciężko, trzeba brać się bardzo mocno za ich adopcje aby do następnego zrzutu kociąt większośc dorosłych miziaków była w swoich domach.

[']

I nikogo poza garstką "szurniętych" to tak naprawdę realnie nie obchodzi

Brak mi słów, nie wiem co napisać. Ten kotek w czerwcu był ładny, duży zdrowy. A potem wiele razy byłem tam i widziałem, że siedzi smutny i całe policzki ma w ropie z oczu... Czemu nie zainteresowałem się tym, nawet nie poznałem, że to ten, któremu robiliśmy ogłoszenia, tak się zmienił

Ten kot był zdrowy i nie miał prawa umrzeć. Można go było uratować, jeszcze w piątek mogłem go zabrać, tak smutno na mnie patrzył, a ja zajęty byłem innymi. A jeszce nie słyszał biedak, dla kota to chyba gorsze niż nie widzieć. Wyobrażacie sobie, w takim odcięciu i totalnej samotności czuć się coraz gorzej a nikt nawet nie wyciągnie ręki na pomoc... on był leczony oczywiście, ale bez domu, z ciągłymi zarazkami dookoła, w takich warunkach i stresie to nie wystarczyło.

Czuję się okropnie, ciągle go widzę, mogłem go uratować, mógł żyć. Taki młody kot, zmarnowane życie...

Słuchajcie, na 9-tce jest ponoć znowu gorzej. Ja będę tam w piątek i mam następną kotkę do adopcji, super pieszczocha (dzisiaj wrzucę jej zdjęcia i założę wątek), ale jeśli ktoś może przed piątkiem coś zrobić, to niech spróbuje.

Marcin - przyzwyczajaj się... Nie do tego że tak jest (bo do tego nie da się przyzwyczaić) ale do tego że takie odczucia będziesz miał co jakiś czas. Jak to się mówi "ryzyko zawodowe". Jest nas za mało a zbyt wiele osób ma to po prostu w doopie kompletnie. A niektórzy powiedzą "oojeeej jaki biedny kotek" i się odwrócą i nic nie zrobią więcej.

Przypomina mi się taka historyjka (chodzi mi o jej sens) jak pewien bogobojny człowiek umarł i stoi przed bramą nieba a św. Piotr mówi że nie ma go na liście. Rozżalony człowiek, poczuł się potraktowany niesprawiedliwie i zażądał rozmowy z Bogiem. Gdy Bóg przyszedł człowiek zaczął się żalić, że przecież tak wierzył, był dobry, nikomu nic złego nie zrobił, nie ukradł, przestrzegał przykazań i pokazując swoje otwarte dłonie mówi: "zobacz, Boże, moje ręce są czyste". Bóg spojrzał i odpowiedział: "Tak, rzeczywiście są czyste. Ale są też zupełnie puste."

Nie wystarczy nie krzywdzić zwierząt, nie wystarczy powiedzieć "ooojjjeeej jaki biedny kotek", trzeba realnie pomagać znaleźć im domy, w miarę możliwości (choćby robienie zdjęć czy ogłoszeń, wydarzeń na FB - to nic nie kosztuje przecież). Ale to robią nieliczni... Jest nas za mało i dlatego nie każdemu uda się pomóc.

Ja jutro znowu się przejadę, zajrzę do tej 9, ale poza zdjęciami i mizianiem to co ja tam mogę zrobić.

Wczoraj przystanek pod domem przegapiłam, bo miałam te koty przed oczami, nigdy mi się coś takiego nie zdarzyło jeszcze. A wczoraj nawet nie miałam czasu, żeby wejść do 3.

Mi szczerze mówiąc bardziej wątrobę drążą koty dorosłe, owszem kociaki potrzebują więcej troski i są na pewno bardzo biedne, ale kot, który całe życie był w domu a potem trafia do schroniska... no masakra, ryczeć mi się chce a twardą babę udaję.

Kasia ale ty przecież już masz tymczasa :ok:

więc już dużo zrobiłaś

szkoda, że tak mało osób z nas może być DT

sunicram, rozumiem, ja kiedyś wybrałam Morfeusz - bo nie miał szans na dożycie do weekendu. A drugi kot był w lepszym stanie i miał poczekać na inny dom. I Morf ma dom a Edward umarł kilka dni po tym, jak Morf do mnie trafił. Mam jego fotę przed oczami, nadal trudno mi się pogodzić z tym.

JaEwka pisze:Kasia ale ty przecież już masz tymczasa więc już dużo zrobiłaś

No właśnie!

dagmara-olga pisze:sunicram, rozumiem, ja kiedyś wybrałam Morfeusz - bo nie miał szans na dożycie do weekendu. A drugi kot był w lepszym stanie i miał poczekać na inny dom. I Morf ma dom a Edward umarł kilka dni po tym, jak Morf do mnie trafił. Mam jego fotę przed oczami, nadal trudno mi się pogodzić z tym.

Widzisz Daga, rok temu uratowaliśmy Morfinkę, bo zauważyliśmy w porę. Teraz też widziałem, a nie zareagowałem, bo zajmowałem się kotami gotowymi do adopcji, któe były jak się okazuje w o niebo lepszym stanie. Ale tego się nie wie... nie zmienia to jednak żalu, który mam do siebie, że nic nie zrobiłem a teraz już za późno, bo ten kotek zapłacił najwyższą cenę, odchodząc skulony w samotności.

ja na Święta Bożego Narodzenia zabrałam Florcię.
jak się okazało potem, tylko po to, żeby umarła w domu.
było za późno, schron ją wykończył, nie pomogły kroplówki, zastrzyki,
karmienie strzykawką. miewam do siebie żal, że nie zabrałam jej jak
była jeszcze u Renaty - na pewno nadal by żyła... te ogólne boksy
dla wypieszczonych, domowych kotów, to często po prostu wyrok śmierci...
niestety nie mogę być DT, ale jak tylko się to zmieni, to będę zabierała
właśnie takie oddane z domu, dorosłe, pulchne Florki i Mietki (...)

strasznie to przykre

Ludwig (*) - koteczku biegaj szczęśliwy za TM...
Florcia (*) -

za późno ...
Roxie(*)- tu też nie zdążyliśmy ... mam ją ciągle w pamięci...

A Ty Gabi jeszcze przypominałaś w jego sprawie jakieś 10 dni temu... za dużo ich jest po prostu za dużo

Ja jeśli kiedyś na co mam nadzieję, przeprowadzę się do jakiegoś domku, to będe miał dla tymczasów specjalne pomieszczenie a może nawet całą budę. Bo jak się ma małe mieszkanie i jeszcze nie ma osobnych pokoi, tylko "salony i aneksy", to już w ogóle doopa.

sunicram pisze:
JaEwka pisze:Kasia ale ty przecież już masz tymczasa więc już dużo zrobiłaś

No właśnie!

Zdrowy bezproblemowy tymczas w dodatku z finansowanym wetem i mega pomocą. Więc wcale nie tak dużo musiałam robić. W każdym razie mam wrażenie, że za mało, z drugiej strony pewnie nie ogarnęłabym ciężko chorego kota albo niesamodzielnych kociaków. U mnie jest miejsce nawet na więcej kotów, ale dopóki nie znajdę jakiejś roboty, to nie wyrobię finansowo, bo chłop mój się coś nie pali do pomocy w kwestii kotów. Może powinnam go do schronu zaciągnąć kiedyś.

W 9 jest ten taki chudzielec, co wskakuje na kolana każdemu, kto tam się pojawi, kojarzycie? Biegnie do ludzi jak ich tylko zobaczy z wrzaskiem. Widziałam, że go tam inne koty trochę ganiają. I ma coś w uchu nie tak, jakiś świerzb czy ki diabeł, takie krwawe plamki, może coś rozdrapał. Strasznie szkoda, bo miziasty przeraźliwie a mało adopcyjny, no bo taki zwykły biało-bury przecież.

gabi.cezar pisze: te ogólne boksy
dla wypieszczonych, domowych kotów, to często po prostu wyrok śmierci...
niestety nie mogę być DT, ale jak tylko się to zmieni, to będę zabierała
właśnie takie oddane z domu, dorosłe, pulchne Florki i Mietki (...)

Ja mam nadzieję, że ktoś te "od alergii" weźmie zanim je schron wykończy, bo sobie nie wybaczę...

SchronWro - 260 kotów w schronisku!!! Zdjęcia str. 62-63.

Kto przegląda forum