Zulusiu byłeś największą miłością mojego życia...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lip 30, 2012 19:54 Re: Zulusiu byłeś największą miłością mojego życia...

Za niepalenie cały czas :ok:
Hakito, trudno pisać o wszystkim w kilku słowach. Fajnie, że jesteś.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Pon lip 30, 2012 20:26 Re: Zulusiu byłeś największą miłością mojego życia...

Dzięki za miłe przywitanie,
teraz już naprawdę czuję się jak w rodzinie kociarzy :D

Na dzień dzisiejszy nie mam jak wkleić fotek mich cudeniek ale pomęczę Was opisem jakie one są.

Otóż jak już pisałam Rysia zjawiła się u nas(u mnie i męża )pierwsza.
Taka mała bidulka, szylkretka. Miała ze dwa, może trzy miesiące nie widomo dokładnie bo zostałą podrzucona znajomemu na działkę.
We wrześniu, dokłanie 19 tamtego roku przywieźliśmy ją do domku. Przez pierwszedni poznawała teren, tyle było do zwiedzania, obwąchania, nieufna, przestraszona i bojąca się każdego głośniejszego dzwięku. Dobrze że miałam wtedy wolne, no więc mogłam być przy kotce praktycznie 24 godziny na dobę. Co ja nie robilam żeby czuła się dobrze. Zajmowałam ją zabawą, dokarmianie co godzina, wstawanie razem z kotką o 5 rano żeby nakarmić i się pobawić.
No ale się oplacilo bo kotka szybko do nas przylgnęła.
A teraz przepiękna pannica z niej wyrosła. I to z charakterem. Lubi się miziać ale jeśli nie jest w nastroju to miziania nie ma. To ona decyduje kiedy wskoczy na kolanka albo pokaże brzusio do glaskania. Oczywiście robi to o godzinie 5 rano, wtedy ma wielką potrzebę głaskania. No więc codziennie 5 rano(czasami łaskawie 4 rano) mam jej pyszczek przed oczami. I co ja robię? Oczywiście miziam, a jak, na jedno oko, ledwo przytomna miziam bo kocinka potzrebuje czułości. A następnie ledwo przytomna wstaje i człapię do kuchni co by dać śniadanie moim dzieciakom. Tak mnie wyćwiczyly. :D
Co więcej Rysia ma szósty zmysł chyba. Żeby nie wiem jak glębo spala, kiedy słyszy otwieraną lodówkę albo dzwićzki do szafek w kuchni już jest i na sępa wciska nos.
Jest taka kochana, to jesj bytre spojżenie, te wielkie oczęta.
Dałabym głowę uciąć że ona wie co do niej mówię, tylko nie może mi odpowiedzieć. A gadam z kotami na okrągło. Podejrzewam że każda z nas tak ma, gada z kotami.
Rysia lubi wodę, no więc jak się kopie to oczywiście Rysia pierwsza wskakuje do wanny i czeka na odkręanie kurka z wodą. No i tak się koąpiemy we dwie, ja w wannie a Rysia na wannie.

No to tyle o Rysi, w następnym wpisie będzie o PYSIU.
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Pon lip 30, 2012 21:58 Re: Zulusiu byłeś największą miłością mojego życia...

Hejka ponownie :D To ja kociara z Lublina,

Jeszcze raz dziękuje za miłe powitanie Tobie Hakito i pozostałym dziewczynom. :1luvu:

Przeczytałam wiele postów ale Twoj Hakito poruszył mnie na tyle żeby się zalogowac i też coś napisać.
Wiesz co, myślę że kiedy nadejdzie ten czas znowu zjawi się w Twoim życiu mały sierściuch. Ktoś kto już raz zaznał miłości ze strony zwierzaka będzie chciał takiej milości więcej i więcej. Tego nie da się powstrzymac. A to dlatego że miłość zwierzaków do nas jest bezwarunkowa. One nie patrzą czy mamy dwie czy jedną rękę, czy jesteśmy umalowane czy straszymy bez makijażu czy mamy fryzurę na łepetynie czy bałagan, one kochają nas bezgranicznie i co więcej ta miłość jest bez końca. Nie wiem co musiałoby się stać żeby przestały chodzić za nami krok w krok, patrzeć w oczy z uwielbieniem.
Myślę że kiedyś znowu pokochasz małego sierściucha a on pokocha Cię tak samo jak ZULUSEK. I nie ważne czy będzie do niego podobny, czy charakter będzie mial taki jak tamten, będzie Cię kochał a Ty jego. Bo ktoś kto ma dobre serce znajdzie w tym sercu miejsce dla innych.

Fajnie że Was poznalam, równe z Was kobitki. Ale od innych równych kobitek wyróżnia Was to że jesteści wrażliwe na krzywdę zwierząt. I ta pasja z jaka walczycie o porawę ich losu. One same nie są w stanie walczyć o swoje. I dlatego nas potrzebuja. Tyle że nie każdego to obchodzi. Was tak.

No dobra, starczy tego moralizowania bo pomyślicie że jakaś dziwna jestem i natchniona :lol:
No ale tak myślę.

A teraz czas przedstwić PYSIA.

Jakiś miesiąc po tym jak zjawiła się u nas RYSIA postanowiłam przygarnąc drugiego kociaka. Chciałam żeby Rysionka miałą toważystwo, żeby miała z kim się pobawić. No i byłąm już na wykończeniu po codziennym wstawaniu o 5 rano i zabawach z kotem.
Zaczęły się poszukiwania i ciężka praca nad mężem co by zgodził się na drugiego kociaka.
Po tym jak na stronie Animalsa zobaczyłam zdjęcie maluśkiego, bialuśkiego kociaka z brudnym noskiem wpadłam po uszy. Wiedziałam że musi być nasz.
No więc po weekendzie(co to był za cięzki weekend) w poniedziałek pognałam jak tornado po Pysia.
Na żywo był jeszcze bardziej slodszy niz na zdjęciu. Podpisaliśmy umowę adopcyjną i kociak był już u nas w domku. Całą drogę płakał. A ja razem z nim.
Taki malutki, miał chyba z miesiąć. Jak chodziła na tych swoich krzywiutkich nóżkach to szorował tym swoim wielkim brzusiem po ziemi. Taki nieporadny, ciągle miałczący.
Najbrdziej baliśmy się jak zreaguje na niego Rysia. W końcu to jedynaczka byłą. No i kiepsko się zaczęło. Rysia na początek go ofukała, obiła łapką, na krok go nie opuszczała i sprawdzala co ten maluch będzie robił. A PYSIO taki nieporadny, ufny, skory do zabawy, ze słodką minką. Garnął się do RYSI jak do matki. Tyle że Rysia go ciągle fukała i fukała. Dobrze że miałam parę dni wolnych, mogłam przy tych kotach siedzieć i pilnować.
Najgorzej jak przyszłą noc. PYSIO spał z nami w łóżku w pudełku co by Rysia nie zrobiła mu krzywdy. Tak przez tydzień, cięzko było ale w końcu powolutku Rysia zaczęłą tolerowac młodziaka.
Wiecie co w tym wszyskim było dziwnego? Przemiana jaką przeszła RYSIA. Dotąd zachowywała się jak mały kociak, taki mały oszołomek. Skora do zabawy, psot. Kiedy przyszedł do nas Pysio Rysia z dnia na dzień stała się doroslym kotem, a miała dopiero tak ze trzy, cztery miesiące. Poważna, już nie tak skora do zabawy, ciągle pilnująca brzdąca. I tak jej zostało do dzisiaj, powaga, dorosłośc, to spojżenie jak spod byka jak ja to nazywam. Ma taki wredny wyraz twarzy, taki zaczepny.

Dopóki nie miałam kotów myślałam ze one wszystkie są takie same. Kot to kot i tyle. A teraz widzę jak wielkie między nimi sa różnice. Kazde ma inny chrakter.
O Rysi już pisałam. Pysio natomiast to wieczny dzieciak. Teraz już większy jest i cięższy od kotki ale nadal zachowuje się jak małe kociątko. Taki oszołomek, szelmowskie spojżenie, ciągle roześmiane, taki zakręcony kociać. Aby tylko coś spsocić. No i jak by tu pomęczyć Rysię. Jak tu ją podgryźć, poddusić. Jak on ją zamęcza,te gonitwy po całym mieszkaniu, jak burza. Szczególnie o 5 rano. Wasze koty też o tej godzinie zaczynają życie i rozruby?
To jest najlepsza godzina na skakanie po regałach, zwalanie czego się da, bieganie po mieszkaniu i po łóżku. A jak się ze sobą zmęczą to przychodzą do nas. Pysio drze chapę na cłay głos ''JUŻ WSTAŁEM DAJ MI JEŚĆ,POBAW SIE ZE MNA'', RYSIAnosa wpakowuje mi prosto w oczy i czekaz na mizianie. O 5 rano albo 4 rano.
Pysio jak był mały to miał zayczaj przychodzić nad ranem tak około3, na nasze łóżko a konkretnie na moją głowę. I z glośnym mruczeniem oczywiście. Ile to razy budziłam się z PYSIEM na szyi, na czole. W sumie to dobrze bo mam chore zatoki to mi je wygrzał. Teraz już mu trochę przeszło. Coraz rzadziej śpi na poduszce obok mojej głowy. Rysia jak śpi na łóżku to śpi w nogach. Ile to razy budziłam się ze ścierpniętą noga, zmarznięta bo Rysia tak się ułożyła że spała na mojej nodze albo na ściągniętej kołdrze. No ale oczywiście tak się przekręcałam albo i nie zeby tylko nie zbudzić słodko śpiącego koteczka. Co tam moja ścirpnięta noga, to że trzęsę sie z zmina. Toż to pikuś, no przecież nie zbudzę Rysi. Wy też tak macie? :D

Tyle na razie, rozpisałam się trochę a rano pobudka, i długi dzień przede mna.
Mam nadzieję że nie zanudziałam Was za bardzo moimi opowieściami.
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Pon lip 30, 2012 22:47 Re: Zulusiu byłeś największą miłością mojego życia...

witaj agusialublin :1luvu:
opowieści o katach nigdy nie są nudne, o swoich też mogę opowiadać godzinami....
Twoja parka to młodziutkie kociaki, zawsze chętne aby porozrabiać i popsocić :lol:
bardzo podobało mi się to co napisałaś o ich miłości bezwarunkowej :D :D :D
30.07.09 Maciuś [*] 02.10.10 Kocik [*] 16.12.10 Pusia [*] 10.07.14 Meliska[*] 23.01.18 Boluś [*] Kubuś [*] 07.10.2019 Kisia [*] 09.06.2021 Piracik [*] 07.03.2022 Kacperek [*] 05. 01. 2024 Belfaścik [*] 16. 02. 24 Figa [*] 22.02.25 Tulinka [*]15.04.25 Kropek [*] 06.05.25 Ptysiek 08.05.25 wybaczcie mi, do zobaczenia...

puszatek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21755
Od: Sob lut 05, 2011 21:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 30, 2012 23:24 Re: Zulusiu byłeś największą miłością mojego życia...

właśnie właśnie...zapomniałam nas pochwalić :ok: byłyśmy z Bianeczką 12 lipca na biorezonansie i rzuciłyśmy palenie :D :D :D
30.07.09 Maciuś [*] 02.10.10 Kocik [*] 16.12.10 Pusia [*] 10.07.14 Meliska[*] 23.01.18 Boluś [*] Kubuś [*] 07.10.2019 Kisia [*] 09.06.2021 Piracik [*] 07.03.2022 Kacperek [*] 05. 01. 2024 Belfaścik [*] 16. 02. 24 Figa [*] 22.02.25 Tulinka [*]15.04.25 Kropek [*] 06.05.25 Ptysiek 08.05.25 wybaczcie mi, do zobaczenia...

puszatek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21755
Od: Sob lut 05, 2011 21:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 31, 2012 11:13 Re: Zulusiu byłeś największą miłością mojego życia...

Cześc Puszatku,

tzrymam kciuki za niepalenie :ok:

Powiedz mi na czym polega ten biorezonas?
Ja co praeda nie mam problemu z paleniem (mam za to inne nałogi typu sładycze ale tego nałogo nie przezwycięże to wiem). Problem i to wielki z paleniem ma mój ojciec. Czego on nie próbował, i nic,Pali
jedną paczkę dziennie, w nocy też pali. Masakra, a jak kaszle jak stary gruźlik. No i jest po zawałach no wiec rzucić palenie powinien.

Wyobraź sobie że nawet jak był w szpitalu, a jest co jakiś czas w związku z problemami z sercem to i w szpitalu pali. Nawet nie wiesz jaki to zabójczy widok jak z sali kardiologicznej idzie sobie kilku panów na fajeczke. I to z takim przejęciem rozglądają się na bogki żeby tylko nikt ich nie nakrył na przestępstwie :) Jak gimnazjaliści na papiersoku w szkole.

Może ten biorezonans by mu pomógl? Droga to impreza jest?
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Wto lip 31, 2012 17:18 Re: Zulusiu byłeś największą miłością mojego życia...

cześć agusialublin :1luvu: :1luvu:

biorezonans w Warszawie kosztuje około 80 zł, my płaciłyśmy 49 bo byłyśmy do godz 14 czyli w czasie promocji...
musisz sama poczytać na temat biorezonansu, jest na ten temat dużo informacji :ok:
wiem jedno...paliłam ponad 30 lat, mocne papierosy, minimum 2 paczki dziennie
od 12 lipca nie zapaliłam ani jednego papierosa, po zabiegu zanika głód nikotynowy
z psychiką można sobie poradzić gdy nie chce się palić,
na pewno by pomógł Twojemu Tacie, szczególnie gdy ratuje zdrowie i życie................
naprawdę warto... :ok: :D :D
30.07.09 Maciuś [*] 02.10.10 Kocik [*] 16.12.10 Pusia [*] 10.07.14 Meliska[*] 23.01.18 Boluś [*] Kubuś [*] 07.10.2019 Kisia [*] 09.06.2021 Piracik [*] 07.03.2022 Kacperek [*] 05. 01. 2024 Belfaścik [*] 16. 02. 24 Figa [*] 22.02.25 Tulinka [*]15.04.25 Kropek [*] 06.05.25 Ptysiek 08.05.25 wybaczcie mi, do zobaczenia...

puszatek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21755
Od: Sob lut 05, 2011 21:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 31, 2012 18:54 Re: Zulusiu byłeś największą miłością mojego życia...

Hejka Puszatku,
dzięki za odpowiedz, poczytam sobie o tym biorezonansie i zorojentuje się gdzie w Lublinie można go zrobić.
Może to pomoże mojemu tacie. Wyobraź sobie że pali odkad skończył szkołe podtsawową. Niezłe zdrowie ma co nie?


A teraz z innej beczki.
Co ile Ty odrobaczasz swoje cudeńka?
W sumie mam swojego veta i jego rad się trzymam. Jak kociaki wzięliśmy do domu to oczywiście były odrobaczane.
No ale teraz też przydałoby się odrobaczyc. Tak co pół roku.
Dał nam ponownie pastę VETMINTH.
Chodzi mi o to czy kotom wystarczy ją dać raz(według wagi czywiście) czy za 10 dni trzeba powtórzyć tą dawkę?
Mój vet powiedział że raz wystarczy, nie trzeba powtarzać tej dawki za 10 dni.
No ale żeby było trudniej to miałam okazje rozmawiać z innym vetem który powiedział że leczenie trzeba powtórzyć za 10 dni.
Jak ja lubię takie sytuacje kiedy każdy lekarz mówi co innego, i weź tu być mądrym 8O

Swoja drogą to ja na Waszym tle wypadam blado z moimi dwoma futrami :)
Każda ma po trzy, cztery kiciorki.
Szczerze mówiąc to ostatnio zaczęłam się zastanawiać nad powiększeniem potomstwa. Jeden kot w te czy w te stronę. Dwa się wychowa to i trzeciego też. No ale mój mąż jakoś nie chce o tym słyszeć. Widzę ze długa i ciężka praca przede mną do zrobienia.
Gdybym miała tylko dom a nie mieszkanie w bloku, oj to bym kotów miała i psiaków oczywiście.
Wiesz, ja taka kocia i psia mama jestem. Ściska mnie w sercu jak widzę ile jest bezpańskich kotów, biednych, wychudzonych.
Ile jest ich w schroniskach w strasznych warunkach, chorych, zaniedbanych. Płakać mi sie chce.

pa pa kociara Aga :P
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Wto lip 31, 2012 19:08 Re: Zulusiu byłeś największą miłością mojego życia...

cześć Aguś :1luvu:
dobrze się składa bo ja akurat też odrobaczam swoje potforki pastą Wethint :ok:
według mojej wetki to najlepszy środek na odrobaczenie, w dodatku łatwiejszy w podaniu kotu
swoje odrobaczam raz na rok lub rzadziej jak nie ma potrzeby, należy pamiętać, że to trucizna i koci organizm też jest podtruwany, moja sunia miała 11 lat a była odrobaczana chyba ze 4 razy w życiu
odrobaczam tylko raz, nie powtarzam po 10 dniach...to wystarcza :ok:
pozdrawiam wieczornie :1luvu:
30.07.09 Maciuś [*] 02.10.10 Kocik [*] 16.12.10 Pusia [*] 10.07.14 Meliska[*] 23.01.18 Boluś [*] Kubuś [*] 07.10.2019 Kisia [*] 09.06.2021 Piracik [*] 07.03.2022 Kacperek [*] 05. 01. 2024 Belfaścik [*] 16. 02. 24 Figa [*] 22.02.25 Tulinka [*]15.04.25 Kropek [*] 06.05.25 Ptysiek 08.05.25 wybaczcie mi, do zobaczenia...

puszatek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21755
Od: Sob lut 05, 2011 21:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sie 02, 2012 20:49 Re: Zulusiu byłeś największą miłością mojego życia...

Aniuś :1luvu: piękny, cudowny Kacperek zdobył tytuł MISTERA w lipcu :1luvu: :1luvu: :1luvu:
pozdrawiamy cieplutko :ok: :lol: :lol:
30.07.09 Maciuś [*] 02.10.10 Kocik [*] 16.12.10 Pusia [*] 10.07.14 Meliska[*] 23.01.18 Boluś [*] Kubuś [*] 07.10.2019 Kisia [*] 09.06.2021 Piracik [*] 07.03.2022 Kacperek [*] 05. 01. 2024 Belfaścik [*] 16. 02. 24 Figa [*] 22.02.25 Tulinka [*]15.04.25 Kropek [*] 06.05.25 Ptysiek 08.05.25 wybaczcie mi, do zobaczenia...

puszatek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21755
Od: Sob lut 05, 2011 21:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sie 06, 2012 19:44 Re: Zulusiu byłeś największą miłością mojego życia...

Dziewczyny moje kochane :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Wpadłam tylko na sekundkę, żeby Wam powiedzieć, że tęsknię i że na dniach naskrobię więcej...
Dzisiaj aż mnie mdli ze zmęczenia, pewnie pogoda też nie pomaga, bo nie ma czym oddychać...
Nawet nie zdążyłam przeczytać Waszych postów, więc muszę to nadrobić :1luvu:
Gratulacje dla KACPERRA :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Tyle zdążyłam na końcu przeczytać, a i Ewcia mi powiedziała :1luvu:

Ściskam Was mocno i mam nadzieję, że jak wrócę niebawem, to będę miała więcej do czytania :wink: :1luvu:
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...

Hakita

 
Posty: 1348
Od: Pt lut 09, 2007 13:00
Lokalizacja: Kiekrz k/Poznania

Post » Pon sie 06, 2012 19:50 Re: Zulusiu byłeś największą miłością mojego życia...

tęsknię za Tobą, Aniuś........................ :1luvu: :1luvu:
30.07.09 Maciuś [*] 02.10.10 Kocik [*] 16.12.10 Pusia [*] 10.07.14 Meliska[*] 23.01.18 Boluś [*] Kubuś [*] 07.10.2019 Kisia [*] 09.06.2021 Piracik [*] 07.03.2022 Kacperek [*] 05. 01. 2024 Belfaścik [*] 16. 02. 24 Figa [*] 22.02.25 Tulinka [*]15.04.25 Kropek [*] 06.05.25 Ptysiek 08.05.25 wybaczcie mi, do zobaczenia...

puszatek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21755
Od: Sob lut 05, 2011 21:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sie 08, 2012 20:23 Re: Zulusiu byłeś największą miłością mojego życia...

Basieńko i ja za Wami tęsknię... :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Muszę niestety znów uciekać, ale napiszę, lada chwila napiszę...
Mam teraz właśnie w domu 2 koty - Micka i Tereskę, tzn. Kicię, które próbują się dogadywać :wink:
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...

Hakita

 
Posty: 1348
Od: Pt lut 09, 2007 13:00
Lokalizacja: Kiekrz k/Poznania

Post » Sob sie 11, 2012 10:11 Re: Zulusiu byłeś największą miłością mojego życia...

agusialublin pisze: Ile to razy budziłam się ze ścierpniętą noga, zmarznięta bo Rysia tak się ułożyła że spała na mojej nodze albo na ściągniętej kołdrze. No ale oczywiście tak się przekręcałam albo i nie zeby tylko nie zbudzić słodko śpiącego koteczka. Co tam moja ścirpnięta noga, to że trzęsę sie z zmina. Toż to pikuś, no przecież nie zbudzę Rysi. Wy też tak macie? :D

Ja osobiście nie. Wiesz, sześć sztuk kotów, z których przynajmniej cztery śpią w łóżku ZAWSZE a reszta okazjonalnie, plus psinka - jakbym tak pozwoliła się im rozpychać...
Jak śpię, jestem bezlitosna. :mrgreen:
Za to Teżet, owszem cierpnie i cierpi. No cóż, za miękki jest.

A w kwestii mieszkania w bloku - mieliśmy cztery psy i pięć kotów na trzecim piętrze. Plus dwoje dzieci. Znaczy, da się.
Nie jest łatwo, sprzątanie kuwet, wychodzenie z psami, ja musiałam na dwie raty, po dwie sztuki, Teżet potrafił ogarnąć całą czwórkę.
No, ale ja mam Teżeta - kociego/psiego króla. :mrgreen:

Hakitko, nie zapracuj się na śmierć. :?

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sie 11, 2012 11:21 Re: Zulusiu byłeś największą miłością mojego życia...

Hejka,

no to ja miękka jestem, koty robią ze mną co chcą, co poradzić :1luvu:

Jak zobacze te słodkie pyszczki wpatrzone we mnie, PYSIA który wciska się na poduszkę i Rysia która mości się w nogach na łóżku to co ja mam zrobić jak się nie posunąć i poglaskać :1luvu:

A Ciebie Megana podziwiam że z taką wesołą gromadką dałaś radę :ok:
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: crisan i 33 gości