jestem nowa na forum i z góry przepraszam za wszelkie możliwe błędy.
Ale do rzeczy: od grudnia 2011 roku mam mojego pierwszego kota - Duśkę (chwilowo nie wstawię zdjęć, bo po pierwsze nie mam ich na kompie, a po drugie jeszcze nie umiem

Duśka jest kotem przejętym z adopcji - przez kilkanaście miesięcy nie mogła dogadać się ze starszą rezydentką i po raz drugi szukała domu. "Trafiliśmy" się my: czyli ja - Kasia, mój TŻ i nasi dwaj synowie.
Dusia będzie za chwilę miała 2 lata, ale jak na jej wiek (chociaż nie bardzo znam się na kotach) jest jakaś taka ... za spokojna i niedostępna. Myślę, że jest z kotów raczej niedotykalskich, nie gada, nie miałczy, nie daje się specjalnie głaskać, nie poszukuje naszego towarzystwa (może dlatego, że za bardzo my poszukujemy jej) i w związku z tym zaczęłam się zastanawiać nad drugim kotem, który może trochę rozruszałby Dusię i dał się nam głaskać i na którego moglibyśmy przelać nadmiar naszej miłości.
I tu zaczynają się schody: czy biorąc drugiego kota nie osiągnę skutku odwrotnego od zamierzonego i czy moje postępowanie nie jest za bardzo egoistyczne. Ewentualna decyzja byłaby podjęta dopiero po wakacjach i po odpowiednim "urobieniu" TŻ-a. Myślę o kocie dorosłym, a nawet kilku letnim i to właśnie mnie przeraża - czy nie byłoby powtórki z rozrywki.
Przez te kilka miesięcy pobytu u nas Duśka powolutku się otwiera i od kilku dni zaczyna dopominać się o głaski, ale tylko mnie i tylko po łebku i tylko w kuchni przed podaniem jedzenia, więc nie wiem czy kocha mnie czy mnie za jedzenie.
Poradzicie coś, bo naprawdę jestem skołowana...