Jana pisze:Burak jest superancki
Ale jak Ty wytrzymujesz z pełnojajecznym kocurem w domu?
Wyobraź sobie, że on prawie nie znaczy! Raz czy dwa mu się zdarzyło. Może dlatego, że nie ma bezpośredniego kontaktu z resztą stada. Napastuje każde futro (leci wtedy pierze, koty wrzeszczą i robią ze strachu pod siebie), więc ma szlaban na kontakty. W ciągu dnia mieszka w swoim pokoiku i tam jeśli żwirek nie jest brudny lub nieodpowiedni, jeśli kuwety stoją na tapczanie, a nie na podłodze - to zachowuje się przyzwoicie. Poza wysypywaniem połowy kuwety podczas zagrzebywania.
Po południu Burak przemieszcza się do mojego pokoju, gdzie pracuję, i wtedy inne koty nie mają tam wstępu. W czasie przeprowadzki pozostałe koty są przeliczone i zamknięte, po czym zamykam się z Burakiem, a tamte wypuszczam z powrotem. Burak wtedy walczy łapą z nimi, wpychając ja w szparę pod drzwiami. Jeśli odejdą, umieszcza się na kolanach i "pomaga" mi w pracy, gdy siedzę przy kompie. Tkwi uparcie i nie odpuszcza. No i dwa razy, kiedy pisałam z klawiaturą na kocie, to mnie cham popryskał. Dwa razy też siknął na fotele, na szczęście nie przesiąknęło; teraz zabezpieczam je folią. Jak na cały rok, to niewiele
Reszta stada dawno wysterylizowana, to też nie działa na niego stymulująco, chociaż myślę, że wymuszona izolacja jest sprawą podstawową.
Kilka razy dziennie Burak jest wypuszczany, żeby się przeleciał po przedpokoju i kuchni, wtedy mracze namiętnie, wywala brzuszek, albo ściga koty za drzwiami. Sprawdza cudze kuwety i miski, nie ma czasu na znaczenie, bo zajęty jest szukaniem kotów. Przy uchyleniu drzwi, nie wącha się z nimi, tylko od razu wsadza w szparę łapę i wywija.
Jednym słowem życie mi Buraczek zorganizował
A tu Burak na swoich włościach. Nie lubi się fotografować, co widać po minie.
