Wróciłam właśnie z wizyty adopcyjnej. I mimo, że jestem już ledwo żywa po długim, męczącym tygodniu, to muszę się podzielić dobrymi wiadomościami.
Oddałam do nowego domu dwa FIVki - Maluszka i Karlę. Maluszek był u mnie grubo ponad dwa lata, Karla od zeszłej jesieni. Obydwoje cudowni, kochani - ale każde ze swoim "ale": Maluszek z kuwetą w wannie i Karla nie lubiąca innych kotów. I obydwoje trafili do wspaniałego domu. Do ludzi, którzy prawie trzy lata temu świadomie adoptowali dwóch nosicieli FIV, dali im dom, mimo rozmaitych przeszkód. Jeden, kilkulatek, jest we wspaniałej formie, ale drugi niedawno umarł. Więc zechcieli teraz dobrać towarzysza swojemu rezydentowi.
Nie reklamowałam moich FIVków, każdego - Maluszka, Bruno i Karlę - "sprzedawałam" ze wszystkimi problemami. I gdy poznali koty u mnie w domu, trudno im było się zdecydować kto ma się do nich przenieść. Ostatecznie wybrali Maluszka jako potencjalnego partnera bitew i gonitw z rezydentem i Karlę, której oddali właśnie we władanie swoją sypialnię. Mają wręcz wyrzuty sumienia, że Bruno pozostał, ale jak twierdzą, muszą zachować resztki rozsądku.
Rezydent wyluzowany, przyjął nowych z zainteresowaniem i luzackim spokojem. Jak będą układały się relacje, zobaczymy. Opiekunowie są cierpliwi i przygotowani nawet na długie miesiące adaptacji (zwłaszcza nadwrażliwej Karli) w domu.
Bardzo proszę o dobre myśli dla wszystkich w Nowym Domu.

I bardzo, bardzo dziękuję Alareipan za skontaktowanie mnie z Opiekunami kotów.
