"Umieram" na grypę jelitową - do pracy pojechałam, ale musiałam przystanek robić po drodze, więc się zwolniłam i poszłam do lekarza - on obstawia zatrucie, ja raczej grypę jelitową w wersji soft (znaczy od góry tylko kurcze i nudności), co okazało się darem losu. Koło pierwszej zadzwonił pan od drzwi - zrobią jutro o 11ej

Więc już tylko 1 noc na podłodze przede mną
Koty wszystkie mają się nieźle, choć negatywy pokichują, więc wszyscy dostali profilaktycznie betaglukan w jedzeniu. Większość dnia przespało towarzystwo, bo lało i ciśnienie na dworze było z gatunku płożących się

.
Edit: a najśmieszniejsze u lekarza było, jak mi leki przepisywał - nifuroksazyd, colonC i węgiel - jak mi tłumaczył jak małorolnemu jak to zażywać to mimo złego samopoczucia miałam ochotę się roześmiać - wszak stosowałam to wszystko u kotów z biegunką

co je miałam na tymczasie. O potwornej Czwórce jeszcze nie pisałam, ale będzie musiało to pisanie poczekać aż będę się lepiej czuła i będę miała siłę na barwne opowieści z przeszłości. Cała Potworna Czwórca już od jakichś 2 lat w domach, a dla mnie pozostają czwórką bardzo rozrabiackich maluchów z mega sraczką i apetytem po byku
