ostatni tydzień u nas bardzo pracowity - z racji tego, że duża przygotowuje się do szpitala to i stara się wszystko pozałatwiać przed pójściem. I tak w piątek dwaj moi najstarsi kawalerowie - Taurus z Deniskiem pojechali do cioci Ani pożegnać się z kamieniem ząbkowym. Nic tam się strasznego jeszcze nie działo ale kamień panowie mieli a z racji wieku lepiej ściągnąć niż coś by miało się przytrafić potem, jak np. nie będę mieć siły się zajmować kamieniami ząbkowymi

A więc zapakowaliśmy się i dojechaliśmy do lecznicy

korzystając jak zwykle z tego, że tesco udostępnia wózki i nie trzeba dźwigać panów - a jest co dźwigać - o ile Taurusik to skromne 3,5kg (plus kontener) o tyle Denis to już prawie 10kg (plus kontener)
Taurusik okazało się w sumie przyjechał niepotrzebnie ale kamień mu ciocia zdjęła i zapewne starczy mu do końca życia - dobre geny ma po prostu nasz góral i zęby na prawdę bardzo piękne - a teraz do tego białe jak śnieg

Deniś za to na trzonowcach już bardzo nieładnie i do tego 2 ząbki poleciały - jeden z dziurą a drugi bez, za to trzymał się na jednym włosku.
Panowie potem zostali na śpiku porządnie wyczesani i wróciliśmy do domu, gdzie Deniś od razu zechciał zjeść kolację a Taurusik napędził nam stracha, kiedy nawet nazajutrz rano nie chciał zjeść śniadania. Całe szczęście popołudniowo już zjadł swoją porcję.
A tak odsypiali ciężki dzień
Taurus z Gizmo

a Denisio na półce na ścianie (o zgrozo! nie do końca przecież przytomny jeszcze ale weź mu tłumacz, że tam nie wolno!)

Wczoraj za to w ramach porządków został ogolony Cyryl - bo wiadomo - brudasem jest i basta i niechlujem totalnym. Brudnodupcem, świntuchem i niedomytkiem. I jedynym sposobem na walkę z brudem - oprócz mycia, którego nienawidzi, jest strzyżenie - które toleruje. Tak więc wczoraj został ostrzyżony bo odrósł już niemiłosiernie - a co za tym idzie zaczął zbierać kurz

