Jeżdżę, bo koty mają tu o niebo lepiej niż we Wroclawiu, mimo wszystko. Jakby nie bylo, jest ponad 100 m mieszkania, ogród i codzienne spacery. Na dodatek za friko, bo to mieszkanie ciotki, z którego ona nie korzysta. Nie wspominam już, że mam tu koleżankę weta, jakby co, a wyjazd gdziekolwiek indziej na tak dlugo z tyloma kotami (jutro przyjeżdża w końcu potwór mamy), bylby co najmniej problematyczny.
Miejsce bylo naprawdę fajne i spokojne jeszcze nie tak dawno temu, ale niestety "cywilizacja" pod postacią betonu, asfaltu i buractwa dociera wszędzie. Najbardziej niefajnie zaczęlo się robić, kiedy wprowadzil się ten burak, urzędnik gminny

Nie kupil mieszkania, tylko zalatwil sobie przydzial, a teraz zachowuje się tak, jakby mieszkal we wlasnym domku

I bezustannie kombinuje jakby tu robić jakieś ogólne remonty czy ulepszenia ale tak, żeby tylko ci, którzy mieszkania kupili, za to zaplacili

Sam zaanektowal dwie piwnice i jednej zrobil sobie pralnię, w której pierze wlasne gacie za pieniądze sąsiadów, bo instalację elektryczną podciagnąl od oświetlenia korytarza piwnicznego

Sąsiedzi nie podskoczą, bo czasem coś im zalatwia

Taka gminna gnida, a resztę już i tak wiesz.