Winiłam się za śmierć mojej Pigluni, że może za późno poszłam do lekarza, że ją źle leczyłam, że dałam jej za dużo leków na odwodnienie, winiłam się za śmierć Justynki, że za późno zareagowałam, obwiniałam siebie za to, że nie byłam na tyle stanowcza aby przełożyć dzień łapanki Ogryni, bo wtedy może by nie zaginęła.
Jak widzę wszystkie tak mamy, zawsze się wydaje, że coś można było zrobić lepiej, wcześniej albo dokładniej.
Czas potem trochę leczy te rany, ale gdy wracam myślami do tamtych chwil, to poczucie winy wraca, niestety

W trwałe Twoje zobojętnienie nie uwierzę, za bardzo rozumiemy świat zwierząt, jak potrzebują naszej pomocy, więc dalej będziemy reagować i pomagać. I kochać oczywiście.
Prędzej czy później.