No przecie Miecio ma dzisiaj wizytę u weta i o jej wyniki wszyscy dopytują- no chyba że ja coś źle

zrozumiałam. Wydawało mi się że jasno się wyraziłam ale już prostuję:chodziło mi o to że mam nadzieję że u weterynarza okaże się że się nic mu poważnego nie grozi, że to co mu dziewczyny podały już zaczęło działać i Miecio lepiej się czuje a wieczorem powiedzmy będzie radość z pełnej kuwety ( jeśli to było przyczyną)zacznie mu się poprawiać i wróci apetyt.
Wydawało mi się że taki poważny stan zakłaczenia ( tak ogólnie u kata)nie jest przy zastosowaniu odpowiednich środkow wydalany/rozwiązywany tak za jednym posiedzeniem kuwetkowym, to wszystko, oczywiście może mi się źle wydawać.
Miecio na pewno jest w najlepszych rękach i oczywiście trzymam kciuki za chłopaka
