I dopiero teraz przemknęłam do zakazanego pokoju

.Faktem jest,że po przyjściu z działki, gdzie w iście ekspresowym tempie kosiłam największy trawnik, przymknęło mi się oko(na siedząco). Jednak płacz głodnej jasnej tri, którą nazywam Dyzią, nakazał mi to oko otworzyć i ruszyć dupsko

z kanapy.
Mam nadzieję,że są zdrowe. Zostały na wstępie odrobaczone i niedługo zostaną zaszczepione. Na razie nie robiłam im dużych ogłoszeń, chcąc oszlifować te diamenty(oprócz tego co najszczesliwsza zrobiła
co by o niej nie mówić). Jest zainteresowanie czarno-dymną, ale nie chcę zapeszać.
Saintpaulia serce boli, też najchętniej bym ich nie oddała ale rzeczywistość skrzeczy. Finanse, wielkość mieszkania( uważam,że koty w mieszkaniu powinny mieć komfort, a nie zapewnia go zbyt duże zagęszczenie na stałe), TŻ, którego też kocham (bo ja ludzi też kocham

) i chciałabym, żeby w naszym mieszkaniu czuł się dobrze. Poza tym przypuszczam, że co jakiś czas nadal będą trafiały do mnie biedy. Musiałabym przestać chodzić na działkę. A tego nie zrobię. Czekają tam na mnie same pięknoty

wolnożyjące.
I na koniec dnia:

Dobranoc
