Dzis 3 lata minelo odkąd nie ma mojej Cudnej Fionusi.Tylko wtedy było sloneczko a dzis tak pochmurno i pada. Ciągle boli i strasznie żal i tesknota ogromna,która pewnie nigdy nie przeminie
Pamiętam jak walczyłaś o Fionkę, jak ją kochałaś, jak o nią dbałaś i o niej pisałaś. I pamiętam, że nie pozwoliłaś, żeby cierpiała. Do dzisiaj mam w komputerze zdjęcia ślicznej Fionusi... Chcę pamiętać Fionkę taką radosną i szczęśliwą na spacerkach w ogródku...
Smutek i tęsknota chyba nigdy nie przemijają Mój dom bez Maximki jest już zupełnie inny Smutniejszy...
Soniu czas leczy rany. Może i kiedyś coś bądź ktoś czyt. kot załata Twoją dziurę i pustkę po Fionie. Wierzę że Fionusia byłaby szczęśliwa gdybyś i Ty była szczęśliwa przytulając do serducha jakąś kocią biedę.
Teraz Ja mam w domu nerkowego kota. Wzięłam Mikołaja na tymczas by nie umarł na kociarni, wzięłam go by odszedł w cieple, kochany w domu......ale walczy chłopka dzielnie. Ma ok 13 lat, starszy koci dziadeczek. ehhhh...straszna walka.........
Basiu, współczuję i podziwiam Cię bardzo za ogromne serce dla Mikołaja bo wiem co to za choroba. Zyczę Wam wielu wspólnych dni w radości. Ja niestety już nie jestem w stanie przezywać więcej rozstań ( choć bardzo mi brakuje kociego towarzystwa ) a zdaję sobie również sprawę, ze gdybym wzięła kociaka, to po moim odejściu nie byłoby komu się nim zaopiekowac