Bąbelek się ocknął, przytulił się do mnie i głaskany zaczął mruczeć (wiem, wiem to mruczenie nic nie znaczy...). Potem pokręcił się w kółko po podłodze, wylizał mi z dłoni 3 kropelki mleka a potem zaczął maszerować po dywanie

troszkę niepewnie i na miękkich nogach ale zawsze to coś. maszerował prosto, bez przewracania się. potem usiadł na podłodze i zaczął przysypiać. Włożyłam go do klatki, otuliłam kocykiem - chciał wyjść ale już późno i sama muszę spać. wylizał sobie łapkę.
Mam wrażenie że znów jest zimny, chyba włożę mu do klatki butelkę z ciepłą wodą otuloną w ręcznik.
Wybiegam myślami w optymistyczny wariant przyszłości (tylko taki teraz zakładam) i zastanawiam się czy on przypadkiem zawsze już nie będzie musiał być pod specjalnym nadzorem i jak ja będę mogła mu to zapewnić... Nasze kotka jest jeszcze młoda (ma 1,5 roku) i szalona - skacze w pędzie po wszystkich meblach, często rozbijając się o nie lub rozbijając je

- czy taki szczególnie chroniony Bąbel będzie miał w takich warunkach możliwość zdrowego i bezpiecznego życia? Mam też 2 dzieci, dla których co prawda nasze kotki są czymś tak oczywistym, jak mama czy tata, są też po prostu członkami rodziny i dręczenie ich nie wchodzi absolutnie w grę (w przeciwieństwie do dręczenia mamy

) ale nasza Wiórcia jest sprytna, bystra i energiczna a co najważniejsze całkowicie zdrowa i przewiduje wszystkie działania małych rączek z wyprzedzeniem, czy Bąbelek da radę w takim szalonym domu? Idę się z tym przespać. Zawsze może trafić do mojej mamy, choć zupełnie sobie tego nie umiem już wyobrazić...Chcę tylko żeby być cały, zdrowy i szczęśliwy.