Wróciłam z pracy, a tu Karolina byle jaka
Przysypia sobie z półprzymkniętymi oczkami i uchylonym pysiem, oddycha jeszcze gorzej niż zwykle, a miseczkę z jedzonkiem musiałam podstawić jej pod nosek.
Chciałam zmierzyć temperaturę, ale obsługa Karoli to horror, łykać tabletki już się przyzwyczaiła, ale wsadzenie termometru w dupsko to histeria, drapanie, gryzienie i wyrywanie się na maxa
Tyle ile mi się udało, to naprawdę powoli temp. doszła do 38,3 i się chwilowo zatrzymała (choć termometr nie pikał), więc chyba na razie gorączki nie ma.
Ona i tak bierze cały czas leki, więc poczekam i poobserwuję co będzie dalej -może to tylko chwilowe pogorszenie.
Drugiej atrakcji dostarczył mi Napoleon, bo w tempie przyspieszonym pozbył się całego posiłku
Posprzątałam, wsadziłam termometr w drugą doopkę ale i tu na razie jest ok -zobaczymy, przed nami cały wieczór i noc
Lala i Lola po tolfie i antybiotyku na razie udają zdrowe koty.
Maluszki chyba ok, nawet Tosia biorąc antybiotyk bawi się i rozrabia.
Ważę ich regularnie co 2-3 dni i w weekend zauważyłam, że zaczynają tracić wagę lub nie przybierać.
Od razu wprowadziłam znów mocniejsze karmienie, czyli 3 razy dziennie wędrują do klatki/jadalni gdzie dostają tacki i dzisiaj już widać poprawę -choć tyle pozytywów (dzięki Dobrym Duszom miałam mały zapas jedzenia, ale wszystko kończy mi się w zastraszającym tempie

)
Tosia i Tolek zagrzybieni są mocno
Jacek w zasadzie już chyba zupełnie ok, a Placek pól na pół, tzn podchodzi do miski i je (chętniej mokre niż suche, ale i tak daję tylko to co mam), ale do radosnego, biegającego kota mu daleko
Teraz też leży sobie pod drapakiem i przysypia.
Ostatnie dwa miesiące, z niewielką przerwą, to właściwie ciągłe choroby i walka o zdrowie futer -są chwile, że tracę wiarę, że to się wreszcie skończy!
W dodatku jeśli to jeszcze potrwa, to skończą mi się i leki i lepsze jedzenie -skąd na to wziąć ?
