karunia pisze:jeżeli chodzi o biednego kotka to mozna bylo wyjsc z lecznicy i udzielic mu pomocy na ulicy - chocby zastrzyku usypiajacego na chwile
mozna tez bylo zadzwonic do biura numerow zamiast tracic czas na biurokracje
poza tym wzywanie strazy gdy kot lezy obok drzwi lecznicy jest zalosne
Popieram, to bylo żalosne!!! Niczyje zwierze, w potrzebie, jak widac nie bylo godne uwagi lekarza weterynarii! To nie jest lekarz z sercem dla zwierzat tylko z sercem dla kasy!!