gisha pisze:Witam piękną gromadkę
To ciekawe , co piszesz o białaczce , muszę koniecznie dać znac dziewczynie, która ode mnie przygarnęła 2 tymczasy, a potem z ulicy wzięla jeszcze malutkiego kociaka, który po roku okazał się się chorym na białaczkę , nie wiem, czy jej wetki wiedzą o virbagenie.
Duzo zdrówka zyczę wszystkim futerkom!!!
Za zdrówko nie dziękujemy

za odwiedziny i owszem i zapraszamy
Przypuszczam że większość posiadaczy felvków wie o virbagenie, niestety bardzo często jest on poza zasięgiem finansowym
Szkoda, bo Virbac zabiera szansę wielu kotom. Wetka mówiła mi że w Ameryce koty jedynie się virbagenuje, ostatnio była na sympozjum białaczkowym i robili badania gdzie u 80% kotów za virbagenowanych gdzie test po leczeniu niestety wyszedł ponownie FeLV+ , virbagen przedłużył im życie średnio 3 - 4 krotnie.
Nie wiem jak moje koty zareagują na lek, Kubuś jest po terapii, Tofi od poniedziałku zaczyna drugą serię. Wetka mówi że zawsze są szanse na schowanie białaczki w szpik. Lecz nikt nie zagwarantuje mi tego na 100%. Czas pokażę jakie będą kontrolne morfologie i jaki będzie wynik testu. Nie chce robić sobie złudnych nadziei... czas pokaże
Szczerze bałam się podać virbagen kotom, bałam się środków ubocznych, wetka uspakajała. Kubuś jedynie czuł się źle po każdym pierwszym zastrzyku, każdej z serii i u Tofika widzę podobny stan. Ospałość, futro jakoś dziwnie napuszone, zwinięty w kłębek, ale po kilku godzinach wszystko wraca do normy.
Kubuś jeszcze tracił apetyt po koniec każdej serii, miał wstręt do suchego. Po ok tygodniu jadł normalnie.
U mnie na każdą z trzech serii potrzebowałam po 2,5 fiolki
Na 1 serie były zamówione 3
Na 2 dwie fiolki
Na 3 miały być trzy ale udało się zamówić dwie, bo połówka fiolki poszła od innego kota który zakończył leczenie (dzięki za to Pani doktor

).
W sumie u Kuby zamówiono 7 fiolek, pierwsze trzy kosztywały mnie każda po 270 zł, kolejne po 290 zł. Cena oczywiście hurtu.
Za pierwszą serię płaciłam od razu, przy drugiej chciałam zapłacić za jedną i wtedy usłyszałam od innej wetki (w klinice pracuje 6 lekarzy) że lek podrożał i teraz na hurcie kosztuje 290 zł i musi się zapytac jak ma mnie policzyć. Stałam jak wryta i myślałam "co płaciłam 270 za detal a teraz 290 hurt, to ile mam zapłącić.." Po chwili przyszła nasza Pani doktor i kazała wpisać koleżance do kompa że cena dla mnie to 290 zł. Takim oto sposobem dowiedziałam się że w klinice poszli mi na rękę i mam lek po hurcie.
Nie wiem czy coś oprócz tego zarabiają czy nie, nie obchodzi mnie to ważne że mam lek 50 zł taniej za fiolkę, a to dużo. Takim oto sposobem dotrwaliśmy do czerwca i końca leczenia.
Tofi fiolki też ma liczone po 290zł, wie że na hurcie lek znowu poszedł w górę

ale mam rabat i mimo tego zostaje stara cena.
Bardzo ułatwia mi to że za fiolki mogę płacić w ratach. Gdyby nie to najpierw musiałabym uzbierać pieniądze, a to pewnie zajęło by mi dużo czasu.
Po drugiej serii będę winna klinice za 4 fiolki czyli 1160 zł, bo obecnie zapłaciłam za jedną. Jest ciężko ale dajemy radę i damy radę
Wszystko dla dzieciaków

i znowu się rozpisałam

nikomu nie będzie sie chciało czytać tych wypocin.