no nietety juz nie dobre wiesci mam

dzis zadzwonila do mnie pani ze jeden kotek ten biały niestety nie zyje

niewiadomo co sie stało
pojechalam do pani zaraz po pracy
okazuje sie ze kotka wyszla chwiejnym krokiem na plac wieczorem,pani ja zabrala do siebie do domu
rano miala jechac do weta jakiegos nablizszego ale juz nie zdazyla

kotka w drodze juz niezyla
pytalam o objawy o cokolwiek
pani mow ze jak ja wziela to była bardzo miekka,cialko miala zimne,łapki miala brudne od kupy
pozniej tylko zesikala sie i bardzo sie slinila
niewiem co moglo sie stac

wczoraj ktos podrzucil kolo bramy karme,pani ja zebrala i mi pokazala
karma kocia jakby namoczona bo pytalam czy to taka byla czy zmokla jak padalo-pani mow ze juz taka namoczona spęczniala byla
wiec niewiem kto tak dokarmia koty rzucajac im karme na plac
raczej to nie jest forma pomocy ze ktos rzuca garsc kamy
mowilam ze jakby ktos chcial pomoc to by przyszedl zapytal czy trzeba im pomoc-chociaz ja chyba za bradzo jeszcze wierze w dobroc ludzi
niestety pani mieszka przy ulicy kociaki caly czas pod brama przechodza i wylatuja na ulice,jezdza tam auta
jest naprawde niebezpiecznie
powiedzialam ze pomysle chociaz o jakiejs siatce zeby na dol tej bramy przyczepic ale niemam pomyslu jakos zadnego jakby to zrobic
naprawde widac jest tam niebezpiecznie dla tych maluchow bo raz ulica dwa co jesli tamten maluch zostal otruty
