pojechałyśmy na rozpoznanie


niedziela, 15 lipca 2012, godz. 06:15, bordo i ja
p. Francuski Robak zjawił się punktualnie pod moją bramą
pomknęliśmy na Lubeckiego, co by załadować majdan
trochę tego było: 2 klatki łapki+3 kontenery+siatka na karpie
Viola, lekko zaspana, wydała w/w
potem pomknęliśmy na Pomorską 41a
p. francuski Robak pomógł mi zanieść to w/w na podwórko
z jednego z okien wydobywało się coś, co małolaty nazywają muzyką...
na szczęście młodzież szybko zasnęła ululana piwem (chyba)
zadzwoniła bordo, że nie jeżdżą żadne tramwaje, i że utknęła gdzieś na trasie...
wcale mnie to nie zdziwiło, toż to niedziela była wtedy i do tego świtem bladym
rozstawiłam majdan z kurzęcą wędzoną łydką oczywiście
nawet nie zdążyłam odejść na bezpieczną odległość kiedy usłyszałam magiczne zacykluk!

potem dojechała bordo z elegancką, różową siatką na motyle... (brak niestety zdjęcia)

trzeci starszak na tę samą wędzona skórkę
potem złapała się jedna matka

już na inny kawałek, bo utytłaną skórką zajęły się gołębie
potem złapała się druga matka

potem, to mijauł'yśmy dużo wolnego czasu
czwarty nie wychodził

i nie wychodził, i nie wychodził, i nie wychodził...
potem odstawiłyśmy wabik, bo trochę chrobotał
aż wreszcie 4 starszak wyszedł z czarnej, prostokątnej dziury i wszedł

zapomniałam na początku napisać, że ilość maluchów była mocno zmienna
a zleżało to od tego, który kibic nam o nich opowiadał
jeden mówił, że jest 5
inny, że jest 7
a potem było 8
a gdzieś między 5 a 8 usłyszałyśmy, że jest 11(!)
kurtka na Wacię!
i co tu robić?
pruć styropian i wejść, czy przyjechać po południu na wieczorne karmienie
bordo wsadziła aparat do czarnej, prostokątnej dziury i zrobiła zdjęcie

przyjechał p. Francuski Robak
i zaopatrzony w śrubokręt, odkręcił jeden styropian
okazało się, że to jednak będzie grubsza robota
za styropianem ukazały się stare drzwi od szafki kuchennej
a wszystko to bardzo porządnie poskręcane
więc zdecydowaliśmy - nie pruć i przyjechać po południu
zwinęliśmy majdan
spakowaliśmy wszystko do p. Francuskiego Robaka i pomknęliśmy na Chojny
matki do Tropa, starszaki do Żyrafy na przegląd
potem (ok. 11:00 to było) pojechałam z majdanem do szkoły na pierwszą (i ostatnią tego dnia) kawę
a oto starszaki:




ekspertyza po przeglądzie: wiek ok. 6 tyg, kk, pchły (płci nie zapamiętałam, chyba 2+2)
niedziela, 15 lipca 2012, godz. 16:05, bordo i ja
bordo przyjechała z łapką i legancką, różową siatką na motyle a ja z kontenerem
rozstawiłyśmy majdan
wstawiłyśmy do łapki trochę mleka
bordo wyznaczyła ścieżkę rozmazując zawartość swojej kanapki
przyszły dzieci
kręciło się sporo kibiców
nic nie wyszło z czarnej prostokątnej dziury
potem zaczęło padać
potem bordo pojechała
potem zjawiła się annskr - łapać bramę dalej
potem zwinęłam majdan
potem zaczęło lać
potem poszłam do annskr
potem zostawiłam majdan koło Anczynego Autka
potem przestało lać, zaczęło padać
potem poszłam kupić śmietankę, biały serek i kefir (podobno kociaki na to lecą)
potem przestało padać
potem annskr pojechała, a ja rozstawiłam majdan ponownie (ok. 19:00 to było)
... i po chwili zjawił się on:

z bardzo groźną miną podszedł do mnie i... zaczął się ocierać o nogi
szkoda, że byłam już sama
w pojedynkę bałam się Go wsadzać do kontenera (klatkę-łapkę mijauł głęboko w swojej pięknej rudej dupce)
potem popytałam kibiców, o której rano wyjeżdżają auta
jeden kibic powiedział, że tak między 5:30 a 7:30
potem zwinęłam majdan
... i już ok 21:00 brałam do ust pierwszy łyk piwa
po telefonicznej konsultacji z bordo wyszło, że umawiamy się na 8:00
poniedziałek, 16 lipca 2012, godz. 08:25, bordo i ja
tym razem spóźniłam się ja
rozstawiłyśmy majdan
kocie główki maluchów zaczęły się pokazywać w czarnej prostokątnej dziurze
bordo zaczaiła się z egancką, różową siatką na motyle... ale nie trafiła
maluch wbiegł do piwnicy obok
bordo założyła rękawiczkę, wzięła latarkę i go złapała, ufff!
nie mijauł'yśmy pewności czy aby na pewno wleciał właśnie do tej
ale udało się!
wyszła z ciemnych czeluści piwnicy niosąc go w, uzbrojonej w polarową rękawiczkę, dłoni (zdjęcia niestety brak)
siedząc bardzo blisko czarnej prostokątnej dziury, bordo zauważyła, że jak się któryś z maluchów wychyla z w/w,
to podchodzi do pojemnika, w którym dostawały jeść
wlałyśmy więc do jednego odrobinę śmietanki i wstawiłyśmy do środka
a bordo namalowała palcem ścieżkę z w/w
maluch na wabia i czekamy
ja z aparatem przy oku
a bordo z odwrotną stroną różowej siatki na motyle trzymaną nad klapką


wiedziałyśmy, że jednemu pękło oko, ucieszyłyśmy się, że to właśnie on
... na pyszczkach jeszcze resztki śmietanki a na łapce kawałek skórki z kurzęcej wędzonej łydki
bordo wstawiła pojemnik z w/w śmietanką za zapadkę
(ścierpły jej łapki od trzymania dwrotną stroną różowej siatki na motyle)


potem przyjechał p. Francuski Robak, zachęcony ponownym pruciem wejścia do piwnicy
potem zdecydowałyśmy, że jednak nie prujemy
potem zwinęłyśmy majdan
potem zostawiłam dwóm paniom swój telefon, jakby pojawił się czwarty - mają zadzwonić
potem spakowałyśmy majdan do p. p. Francuskiego Robaka
potem pojechałyśmy do mnie do szkoły
potem przepakowałyśmy z bordo, w szczelnie zamkniętej toalecie, malucha 3
a dlaczego?
ano dlatego, że przy próbie wyjęcia go na podwórku z łapki, chciał mi się uwiesić u tętnicy szyjnej...
potem bordo i p. Francuski Robak pojechali
i już o 9:30 zrobiłam sobie pierwszą tego dnia kawę
potem pojechałam na 11:00 do CoolCaty



podczas przeglądu technicznego, zadzwoniła pani z Pomorskiej, że ręką złapali malucha 4
zadzwoniłam do bordo, że spotykamy się na Pomorskiej (a mijauł'yśmy w lecznicy)
potem wsiadłam do jednego empeka
potem wsiadłam do drugiego empeka
potem zabrałyśmy malucha 4 (bardzo był słabiutki)
potem w strugach deszczu doszłyśmy do empeka
potem wsiadłyśmy do jednego empeka
potem wsiadłyśmy do drugiego empeka
potem dojechałyśmy do CoolCaty

ekspertyza po przeglądzie: wiek ok. 5 tyg, galopujący kk, dwa w kiepskim stanie (płci nie zapamiętałam, chyba 2+2)

maluchy w HiltonRoom'ie u CoolCaty (wtedy jeszcze trzy)
bardzo dziękuję CoolCaty, że zgodziła się zostawić je u siebie w lecznicy!
bardzo dziękuję bordo, że zgodziła się mi pomóc w łapaniu!
... mry!
edit:
matkę pierwszą i matkę drugą wypuściłam w środę
oto one:


... mry!