Jak wiadomo, mam kilka niepełnosprawnych kotów. I hopla na punkcie ratowania takowych.
Więc nowy wątek rozpocznę od historii naszych kalek.
Oto Kitłaś

Niby z facetem wszystko w porządku. Cztery zdrowe łapy, ogon w całości, oczka zdrowe, kuwetkuje normalnie, profil gwiazdora, 8 kilo żywej wagi...Ale ...
Ostatni w kolejce po mięso - przepuszcza grzecznie wszystkie sieroty

Wogóle nie biega, uprawia dostojne chodzenie, skacze z łaski jak już bardzo musi, z wielkim trudem zwleka się z łóżka, poranne otwarcie oczu jest dla niego wyjątkowo bolesne (tu łączę się z nim w bólu). Jest poszkodowany, bo nie jeździ do weta, nie dostaje zastrzyków ani innych pigułek.
Moje małe biedactwo
