Wydrukujcie też ogłoszenia, które będziecie mogły dawać ludziom na ulicach, zwłaszcza w okolicy zaginięcia kotki. Ja wręczałam swoje, każdemu kogo spotkałam na swojej drodze, pytałam także o karmicieli, czy zaczepiani przeze mnie ludzie nie wiedzą czy ktoś gdzieś w okolicy karmi koty, jeśli tak to czy mogą wskazać gdzie, albo kto karmi jeśli znają i docierałam wszędzie gdzie się dało.
Jeżeli macie już jakieś ogłoszenia wydrukowane, to szkoda je wyrzucać, ja na takich dopisywałam czerwonym flamastrem zdanie o nagrodzie, także dopisywałam prośbę, żeby nie zrywać ogłoszenia.
I też trochę pomogło. Najmniej mi zrywano ogłoszenia w spokojnych rejonach gdzie mieszkają starsi ludzie, najgorzej było w okolicy akademika.
No i w okolicy mojego domu, gdzie mieszkają wrogowie kotów. Tutaj żadne ogłoszenie nie powisiało dłużej jak pół godziny.
Kiedyś sama znalazłam kota, obkleiłam ogłoszeniami całą okolicę. I nic. No i moja sąsiadka, która jeździła autobusem do pracy, poprosiła abym dała jej parę ogłoszeń to je rozwiesi po drodze do przystanku. No i znaleźli się właściciele kota, daleko od miejsca gdzie go znalazłam.
Tak więc moje doświadczenia są takie, że kota odnajduje się daleko od miejsca zaginięcia, choć wiem, że to nie jest reguła. Reasumując, wydaje mi się że największą moc mają ogłoszenia - z którymi trzeba dotrzeć do jak największej ilości ludzi i do odległych nawet miejsc.
No i jeszcze jedno - bardzo, bardzo dużo się modliłam.

Kotunia - wracaj!!!!!!