Wiem, ze lepiej izolowac do oswajania, ale nie dysponuje
gulagiem 
Co prawda mam wielka klate na kroliki (dla dziczkow po sterylce), ale jakos by mi bylo
nieteges zamykac w niej szatony, zreszta na dwa za ciasna raczej

One sie tak dobrze czuja w domu i z innymi kotami, no i sa dwa, a separowac ich od siebie naprawde nie mialabym serca, od malutkiego sa nierozlaczni...
Moze sie stopniowo przyzwyczaja, postepy sa.
Np. Pimpim obecnie w najgorszym wypadku mnie pacnie lapka (a przewaznie ja tylko ostrzegawczo unosi) delikatnie i ze schowanymi pazurkami
Na poczatku walil na odlew z calej sily, a pazurki ma ostre jak szpony, wiec za kazdym razem mialam krwawe sznyty na rekach. Teraz jest to pacniecie symboliczne (oczywiscie wyrazam werbalna dezaprobate, ze tak nie wolno).
I jak mu podsuwam jedzenie pod nos, to moge trzymac palce przy samej jego glowie i pysiu i nie atakuje. Na samym poczatku w panice walil nawet w podsuniety talerz z tunczykiem, Sasza tez-w efekcie bylam cala w kawalkach tunczyka i pol lazienki do tego
