
Na osiedlu na, którym mieszkam, od 3 dni siedzi kot i rozpaczliwie płacze. Jest młody, wygląda na oswojonego. Wychodzi w nocy, siedzi w tym samym miejscu i rozpaczliwie miauczy. W dzień się chowa. Wygląda jakby ktoś go porzucił. To osiedle zamknięte nie wiem skąd mógłby się tu wziąć. Jakby ktoś go szukał to by już go znalazł bo nie da się go nie usłyszeć.
Próbowaliśmy go złapać z mężem, ale nic z tego. Boi się. Mieszkamy w kawalerce z dwójką naszych kotów, nawet nie mielibyśmy go jak przechować.
Jest może ktoś z tej okolicy i pomoże w jego złapaniu? Żal mi kota strasznie :/ Zgłosić to do administracji? Nie wiem jak mu pomóc.