Dzięki za zdjęcia

. Zabawki spełniają swoje zadania, a są najczęściej używane od wczoraj przez takie oto potffora:

Te śliczności wczoraj wyciagnęłam spod kół samochodów na ruchliwej trasie kilkadziesiąt kilometrów od mojego miasta

, potem była droga kursowym busem do domu

, no i wizyta u weta. Mała ma wywichnięte stawy biodrowe, ciężką chorobę sierocą - cały czas ssie własne sutki i mruczy

.
W mojej obecnej sytuacji nowy kot jest ostatnim czego mi potrzeba na tej równi pochyłej

, ale przecież nie mogłam jej zostawić.
Robocze imię Buka

, chyba że ktoś ma lepszy pomysł?
Jako że netu nadal brak, wieści tylko z doskoku
