prali mi doope. a potem suszyli suszarom żebym sie nie przezienbił.
nienafidze ich - kawałka rozmazanej na sierści kupki sie czepili
a dzisiaj se byłem w gościach u sonsiadów.
zlustrowałem se tam szystkie konty, aż ras sie zgubiłem i musiałem
płakać i wołać panke. oczywiście w moment sie zjawiła i mogłem zfiedzać dalej.
ja sobie zfiedzałem, a sonsiad jork chodził za mnom i wonchał mi doopke.
akurat miałem świeżo upranom... a potem to musiałem mu dać w morde,
bo se próbował na mnie wskakiwać od tyłu goopek jeden
