1 lipca-7 lipca, czyli tydzień na Lubeckiego/Matejki/Tamki- 1 lipca, niedziela, 18:30, Matejki 6
poszłam przed karmieniem
poszłam mimo, że
Viola mijauł'a mieć gości podczas meczu
przecież nie musimy chodzić wszędzie razem, prawda?
na posterunku, gotowe do karmienia, były już p.
Maria i p.
Grażynkaudało mi się od nich wynegocjować godzinę zwłoki
(czytaj: biedne, wychudzone koty dostaną kolację godzinę później)
rozstawiłam majdan
zainteresowanie nikłe (upał+regularne 2 posiłki dziennie)
jako pierwsza złapała się wycięta
Trytka
wypuściłam
potem przyszedł
Kamykpanie nerwowo zaczęły trzaskać garami, więc poprosiłam: jeszcze chwilka!
kręcił się, kręcił się...

... aż się wkręcił, tuż przed upływem wynegocjowanej, godzinnej zwłoki w karmieniu


dodam tu jeszcze, że łapki stały nie tam gdzie odbywa się codzienny rytuał karmienia
przyszła
Viola, zostawiając meczowe towarzystwo pilnie śledzące ruchy piłki na srebrnym ekranie
przeniosłyśmy majdan tam gdzie karmi
Viola
usiadłyśmy na ławce co by uzupełnić wypocone płyny (czytaj: wypić zimne piwo)
zaczęłyśmy polowanie na
Henia Ogonka
Heniu Ogonek pojawił się na osiedlu niedawno
ma małego irokeza tuż przy nasadzie ogonka (stąd taka ksywka) i jakąś starą bliznę w tym miejscu
nie złapał się
rozeszłyśmy się do domów
- 2 lipca, poniedziałek, 8:30, Lubeckiego 12
Viola, na trzęsących się tylnych łapkach, złapała swoimi przednimi łapkami
Milusię, doznając przy tym paru ran kłutych
8:45 -
Milka w kontenerze
8:47 -
Viola opatrzona

a potem
Viola z
Milusią i
Kamykiem poszła do
Perełki, a ja do Urzędu po talony
wieczorem znowu zjawiłam się tuż przed porą karmienia
i znowu na posterunku, gotowe do karmienia, były już p.
Maria i p.
Grażynkai znowu udało mi się od nich wynegocjować godzinę zwłoki
(czytaj: biedne, wychudzone koty dostaną kolację godzinę później)
i znowu rozstawiłam majdan, ale już tym razem w miejscu karmienia
i znowu zainteresowanie nikłe (upał+regularne 2 posiłki dziennie)
najpierw przyszła
Operetka, domowa kotka p.
Grażynki (ona na szczęście nie weszła)

i tu, w tym miejscu muszę napisać, gwoli wyjaśnienia, że:
p.
Maria i p.
Grażynka przygotowują swoim podopiecznym
zupę...
zupę, w skład której wchodzi kasza manna na mleku i pokrojona w drobną kosteczkę,
mocznie pachnąca, surowa nerka
może to nie ma związku z tym o czym piszę, ale...
... ale przyszedł
KelnerKelner, który wprost uwielbia tę zupę
zaczął się kręcić wokół łapek, oczywiście tuż przed upływem wynegocjowanej, godzinnej zwłoki w karmieniu
panie znowu zaczęły trzaskać garami, więc poprosiłam: jeszcze chwilka!
i nie wiele myśląc, wlałam do małej miseczki (odrobinę, na szczęście) w/w zupy
wszedł, a ja ze zgrozą zauważyłam, że
Kelner stoi na zapadce a łapka się nie zamyka
... powiedziałam brzydkie słowo na
q i rzuciłam się co by zamknąć
udało się

pasuje do niego ta ksywka, co nie?
a teraz proszę sobie przypomnieć skład i zapach w/w zupy
otóż podczas przenoszenia łapki do klatki schodowej (co by przepakować) wylałam sobie zawartość miseczki na kieckę...
wracałam autobusem w aurze
mocznego zapachu
a w domu musiałam strącać z kiecki grono uwieszonych kotów...
- 3 lipca, wtorek
rano zadzwoniła
Viola, że
Nutka zwiała przez balkon (to już drugi raz!)
umówiłyśmy się na wieczór, na łapanie ręczne
potem
Viola zaniosła
Kelnera do
Perełkiprzyjechałam ok 19:00
poszłyśmy na
Tamki 6 do p.
Ani, która ma w piwnicy
Kociego Hiltonarozstawiłyśmy łapkę

wróciłyśmy, co by złapać
Nutkęnie udało się, wyrwała się
usiadłyśmy więc na ławce co by uzupełnić wypocone płyny (czytaj: wypić zimne piwo)
i znowu zaczęłyśmy polowanie na
Henia Ogonka
nie udało się
późno wieczorem
Viola poszła sprawdzić czy w
Kocim Hiltonie ktoś się złapał
było pusto
- 4 lipca, środa, 10:30, Lubeckiego 12rano
Viola znów była w
Kocim Hiltoniei znowu było pusto
spotkałyśmy się z
Violą w
Perełce i odebrałyśmy trzy koty

Milusia, po wypuszczeniu z kontenera sikała

i sikała

i sikała

aż się wysikała
a potem jadła

i jadła

aż się najadła
potem pogadałyśmy z p.
Krysią, naszym wiernym kibicem

jednocześnie zastanawiając się w jaki sposób złapać
Nutkę----------------------------------------------------
Nutkę Viola znalazła jakieś trzy tygodnie temu ledwo żywą na trawniku
zabrała do piwnicy i umieściła w dużej klatce
leczyła, leczyła, leczyła
po tygodniu, kiedy już było wiadomo, że nie stanowi zagrożenia dla domowych kotów, Viola zabrała ją do domu
aż przyszedł taki dzień, że kocica zaczęła sama jeść
pisałam już wcześniej, że Nutka zwiała już jakiś tydzień temu
tylko, że wtedy była jeszcze za słaba żeby się wyrywać po złapaniu na ręce
przy 1 łapaniu po drugiej ucieczce mijauł'a już na tyle dużo siły, że się nam wymsknęła przy wkładaniu do kontenera
musiałyśmy więc, dobrze się przygotować do tego drugiego podejścia
Viola zamówiła specjalną siatkę i opakowała nią szczelnie balkon--------------------------------------------------------------
ale wracam do przerwanego wątku:
rozeszłyśmy się do obowiązków, umawiając się na wieczór
i znowu wieczorem zjawiłam się tuż przed porą karmienia
i znowu na posterunku, gotowe do karmienia, były już p.
Maria i p.
Grażynkai znowu udało mi się od nich wynegocjować godzinę zwłoki
(czytaj: biedne, wychudzone koty dostaną kolację godzinę później)
i znowu rozstawiłam majdan, ale już tym razem w miejscu karmienia
zainteresowanie nikłe (upał+regularne 2 posiłki dziennie)
aż wreszcie pojawia się coś do złapania, czyli
Krótkie Łapki (lub
Nóżki, jeśli ktoś woli), następny amator w/w zupy

zaczął się kręcić wokół łapek, oczywiście tuż przed upływem wynegocjowanej, godzinnej zwłoki w karmieniu
panie znowu zaczęły trzaskać garami, więc poprosiłam: jeszcze chwilka!
i znowu, nie wiele myśląc, wlałam do małej miseczki (odrobinę, na szczęście) w/w zupy
ale tym razem już ją dobrze ustawiłam i łapka się zamknęła
Krótkie Łapki (lub
Nóżki, jeśli ktoś woli) szybko ląduje w kontenerze
tym razem się nie oblałam...
i znowu zwijamy z
Violą majdan
i znowu usiadłyśmy na ławce co by uzupełnić wypocone płyny (czytaj: wypić zimne piwo)
wieczorem
Viola znów była w
Kocim Hiltoniei znowu było pusto
- 5 lipca, czwartek, Lubeckiego 12rano
Viola znów była w
Kocim Hiltoniei znowu było pusto
i zwinęła majdan
Viola oplotła szczelnie siatką balkon
wieczorem znowu się spotykamy (z rozpędu chyba)
rozstawiamy majdan i znowu czekamy na
Henia Ogonkai znowu
Henio Ogonek nas olał

i znowu zwijamy z
Violą majdan
i znowu usiadłyśmy na ławce co by uzupełnić wypocone płyny (czytaj: wypić zimne piwo)
a wieczorem, wracając do domu, kątem oka dostrzegam wciśniętego w załom muru kota (opis parę wpisów wyżej)
- 6 lipca, piątek, Lubeckiego 12rano kurs: Schronisko-Urząd-Lubeckiego
dziś mamy wielki dzień
dziś łapiemy
Nutkę!
tzn
Viola łapie a ja zamykam kontener
tym razem wzięłyśmy taki wielki, co ma wielkie wejście
Viola ucapiła
Nutkę za skórę karku i za skórę na tyłku i hyc do kontenera
... ufff!
idę do pracy
wieczorem, już każda z nas osobno, uzupełnia wypocone płyny (czytaj: pije zimne piwo)
- 7 lipca, sobota, Lubeckiego 12Viola zaniosła do
Perełki chorą
Kicię p.
Krysi i odebrała z
Perełki Krótkie Łapki (lub
Nóżki, jeśli ktoś woli)
jutro ustawiamy się z 4 łapkami w dwóch miejscach
Panie Karmicielki mają (mijały) nie dawać jeść od piątkowego wieczoru
...
i bardzo dziękuję
Violi!
bo każda z nas w pojedynkę nic by tam nie zdziałała
szczególnie, że wszystkie
Panie Karmicielki uważają, że jak kot nie zje jednego z dwóch posiłków dziennie, to na pewno umrze z głodu...
... mry!