Mały Zombie - bez oczka, łapki, niewidomy, ma 4 tygodnie!!

Zdrowia Młodzieży :ok:

jedynie co moge pomoc: Chciałam przekazac na aukcje dla Zombie (troszke to egoistyczne

ale najbardziej bym sie ucieszyła jakby miał z tego "zakupu" jakies ulubione jedzonko): nowy puder do polików: IsaDora

Róż do policzków nr. 22 frosty bordeaux
Obrazek

Na necie cena tego pudru - ok 60 zł - 65 zł.
Cene niech ustali i forme sprzedazy wystawca bazarku

wrzucilam to do watku bazarkowego: viewtopic.php?f=20&t=143614

Kacperek [*] 02.12.2016 r.

To mój Karolek też nie miałby szansy, bo ma tylko 3 łapki

A zobaczcie jakie cudo z niego wyrosło i daje sobie wspaniale radę.

Obrazek

Aniu, to dzięki Tobie Karolek dostał szansę i trafił do mnie.
Jest cudny i bardzo kochany :1luvu:

EVA2406 pisze:To mój Karolek też nie miałby szansy, bo ma tylko 3 łapki

A zobaczcie jakie cudo z niego wyrosło i daje sobie wspaniale radę.

Aniu, to dzięki Tobie Karolek dostał szansę i trafił do mnie.
Jest cudny i bardzo kochany

osobiście zaświadczam... :ok:

widziałam te dwa cudne koty na własne oczy i nie tylko te dwa...tak zachowują się tylko kochane koty :ok:

MPikowo pozdrawia Zombisia z rana :1luvu:

No ale te koty są niepełnosprawne, a nie umierające. Jeżeli ktoś umiera to ja jestem przeciwko uporczywej terapii i za prawem do eutanazji. Niestety, zwierzęta nie mogą o nią poprosić i są zdane na człowieka. Jeżeli ktoś umiera to trzeba się zastanowić czy lepsza jest godna śmierć czy parszywe życie.

Nie popieram ratowania życia za wszelką cenę i będę tego poglądu bronił.

A takie miałem wrażenie jak tutaj wszedłem po raz pierwszy. Teraz po wstępnym leczeniu Zombiego można podsumować czy decyzja o jego leczeniu była właściwa czy nie. Jeżeli kotek czuje się coraz lepiej, nie cierpi i jest wesoły to trzeba się tylko cieszyć. Ale nie zawsze idzie wszystko tak dobrze.

Witaj waleczny i dzielny Zombisiu :1luvu:

Pawwwle pisze:No ale te koty są niepełnosprawne, a nie umierające. Jeżeli ktoś umiera to ja jestem przeciwko uporczywej terapii i za prawem do eutanazji. Niestety, zwierzęta nie mogą o nią poprosić i są zdane na człowieka. Jeżeli ktoś umiera to trzeba się zastanowić czy lepsza jest godna śmierć czy parszywe życie.

Nie popieram ratowania życia za wszelką cenę i będę tego poglądu bronił. A takie miałem wrażenie jak tutaj wszedłem po raz pierwszy. Teraz po wstępnym leczeniu Zombiego można podsumować czy decyzja o jego leczeniu była właściwa czy nie. Jeżeli kotek czuje się coraz lepiej, nie cierpi i jest wesoły to trzeba się tylko cieszyć. Ale nie zawsze idzie wszystko tak dobrze.

No nareszcie widzę, że coś zaczynasz rozumieć. My też jesteśmy przeciwni uporczywej terapii, czasem trzeba kota uśpić.. Ale nie w tym przypadku!!
Zobacz na wątku łabądkowym jakie przypadki dziewczyny doprowadziły do "stanu używalności" :wink:

viewtopic.php?f=1&t=31221
Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że z tych kotów nic nie będzie, a tymczasem efekty przechodzą wszelkie oczekiwania!

Pawwwle pisze:No ale te koty są niepełnosprawne, a nie umierające. Jeżeli ktoś umiera to ja jestem przeciwko uporczywej terapii i za prawem do eutanazji. Niestety, zwierzęta nie mogą o nią poprosić i są zdane na człowieka. Jeżeli ktoś umiera to trzeba się zastanowić czy lepsza jest godna śmierć czy parszywe życie.

Nie popieram ratowania życia za wszelką cenę i będę tego poglądu bronił. A takie miałem wrażenie jak tutaj wszedłem po raz pierwszy. Teraz po wstępnym leczeniu Zombiego można podsumować czy decyzja o jego leczeniu była właściwa czy nie. Jeżeli kotek czuje się coraz lepiej, nie cierpi i jest wesoły to trzeba się tylko cieszyć. Ale nie zawsze idzie wszystko tak dobrze.

Ja o swoja Czarnule walczyłam mimo wszystko. Znaleziona i zawieziona do Veta miala 1 % przeżycia nocy. - zapchlona - az pchhły skakały po bluzie ktora został owinieta - z tyfusem kocim, zarobaczona. Byłaze tak brzydko powiem: workiem kosci, nieprzytomnym, co chwile wydalajacym ciemna wode. Dziś jest (po 7 mcach) takim brojem rozpuszczonym wymuszaczem zarcia ze głowa mała :-)

. Prócz uwazania co moze jesc/pić nie ma problemów (tylko raz miała problem z pęcherzem), aaaa.. tak dziwnie jak sie przyjrzy to prawa tylnia nózka idzie ze nie na przód ale jakby rysowała pół-koła. ale to nie rzuca sie tak w oczy. I wet mi powiedział, ze nie ma sensu walczyć, ze moze byc tak że tylko kasa mi pojdzie. W lepszym stanie - do odratowania był Jej brat. Jednak pielegniarki i Pani Wet zrobili wszystko co w mocy by wyzdrowiała - pierwsza no i kolejny dizen byly też słabe. I mogłoby tego broja teraz nie byc... a jest to najwspanialszy, najgrzeczniejszy, usłuchany kot jakiego znam.