Małe gacki przypominają się

Problemy zdrowotne ustępują, koteczki rosną wzdłuż i wszerz - brzuszki mają już naprawdę pękate. Są już 2 razy zaszczepiopne.
Pięknie się zsocjalizowały! Najbardziej niedostępna na początku Kosówka daje się już nosić na rękach i sama podstawia się do głaskania, a jak się na nią nie zwraca uwagi - głośny piskiem przywołuje "ludzia" do porządku

Sosna wskakuje na kolana, ślicznie się przytula i głęboko "miłośnie" patrzy w oczy... Ma przy tym tak cudny wyraz pyszczka, że człowieka zatyka z zachwytu.
Limba to mały wymuszacz - pcha się na kolana i mości tam wygodnie, wywala brzuch do głaskania i grucha. Albo wisi na nodze i drze się, żeby się nią zająć. Albo poluje na moją sukienkę, albo moją nogę, albo mój warkocz. Wszystko, żeby tylko być blisko mnie.
Co do uwolnienia panienek z łazienkowego aresztu, pojawił się
lekutki problem

Otóż okazuje się, że rozpłaszczony na naleśnik kotek mieści się w szparze na dole drzwi do małego pokoju. Pokoju w założeniu zamkniętego przed kotami. Ale nie przed Limbą i Kosówką

Pewnie też i Sosna by się zmieściła, ale nie dałam jej szansy na spróbowanie.
Dopóki nie zabezpieczymy szpary, dziewczyny muszą siedzieć w łazience.