Moderator: Moderatorzy
ewar pisze:Taizu, przepraszam, pomyliłam sięByło 3,9 .
Nie wiem, jakie są wyniki, nie mam w nie wglądu, kot mieszka w lecznicy.Słyszałam tylko,że dobre.Nie wiem, co mam robić.Kubuś je nerkową karmę, ale miewa zachcianki i sporo się jej marnuje.Trochę też to zaczyna mnie przerastać finansowo, bo dwie saszetki renala dziennie po 4,70 u wetki to sporo, zwłaszcza, że karmię i pozostałe koty, o domowych i bezdomniakach nie wspomnę. Ale jeśli tak być musi, to trudno.Najgorsze jest to, że Kubuś czuje surowe mięsko,albo karmę z puszek, którą dostają inne koty i bardzo chciałby też to jeść.Na czas karmienia jest zamykany w klatce.Serce mi się kroiLubię tego kota, chciałabym, aby był zdrowy i szczęśliwy.
taizu pisze:Patree pisze:Witam.
Szukam pomocy dla mojej Pchełki 15 letniej u ktorej wykryto niewydolnosc nerek. Od piątku wieczorem przebywa w klinice, rano jest lepiej, wieczorami gorzej. Jest nawadniana, nie je-dzisiaj dostała papkę na siłę. Coś jeść musi a tej dobrej nie chce tknąć. Weterynarz powiedziała,ze zrobią ponownie biochemię, ale to wygląda tak jakby była podtruwana przez organizm, nerki nie mogą tego zwalczyc. Może tęskni za nami, niestety zostawilismy ja tam bo to dosyc daleko a w moim miescie jest tylko pomoc zwykła-doraźna. Morfologia ok, FIV i białaczka wykluczone z marszu. Cały czas żyję nadzieją ze nerki sie troche ruszą. Czy to już koniec jej nastał? Szukam pomocy bo nie wiem co robić. W zeszłym roku pożegnałam moją ukochaną 11-letnią Szkodę, a teraz Pchełka....za szybko chcą od nas odejśc.
Kot sam w klinice na pewno jest w poważnym stresie. Jeśli to niewydolność ostra, którą da się wyleczyć, klinika może pomóc, ale psychika kota też wiele znaczy.
Jeśli to pnn, to trzymanie jej tam nie ma sensu, lepiej wziąć kota do domu, nauczyć się robić samemu kroplówki podskórne (łatwe, na początku wątku znajdziesz link do filmu szkoleniowego i w ogóle sporo przydatnych wiadomości)
W domowym komforcie zdarza się, ze koty nerkowe żyją kilka lat, a opieka nad nimi wcale nie jest bardzo kłopotliwa
Patree pisze:Dziekuję za słowa otuchy. Trochę nocy przepłakałam z żalu. Dziwi mnie tylko fakt, że niektórzy ludzie nie potrafią tego zrozumieć. Jak można za kotem płakać? A ja uważam, że jak nie masz serca dla zwierząt to i dla ludzi. Na szczęście tych wspomnień nie zabierze mi nikt i mogę sama za moimi Kotkami popłakać. Weterynarz powiedziała, że 15 lat to piękny wiek, że powinnismy się cieszyć że z nami tyle lat była i że zrobilismy wszystko walcząc o jej zdrowie nie patrząc na koszty.
Pozdrawiam
Patree
Zireael666 pisze:Patree pisze:Dziekuję za słowa otuchy. Trochę nocy przepłakałam z żalu. Dziwi mnie tylko fakt, że niektórzy ludzie nie potrafią tego zrozumieć. Jak można za kotem płakać? A ja uważam, że jak nie masz serca dla zwierząt to i dla ludzi. Na szczęście tych wspomnień nie zabierze mi nikt i mogę sama za moimi Kotkami popłakać. Weterynarz powiedziała, że 15 lat to piękny wiek, że powinnismy się cieszyć że z nami tyle lat była i że zrobilismy wszystko walcząc o jej zdrowie nie patrząc na koszty.
Pozdrawiam
Patree
ja doskonale rozumiem płacz koci. Sama nie raz przeryczałam pół nocy myśląc jedynie, że moja kotka jest już starszawa, ma kamienie, bardzo mnie straszyli, że struwity to dramat i może ją boleć..
Płakać można i mając kota. A co dopiero po jego stracie..
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości