Kociaki złapane, mamusia-niestety musi wrócić na ulicę :(

Frida troche lepiej. Je, gorączka spadła, oczka już całkiem przytomnie wyglądają.
Jutro kolejna wizyta, leczymy :ok:

Zdrowiej koteńko! :ok:

Frida lepiej, ale dalej strasznie zasmarkana. Gorączki nie ma, apetytu też szczególnego nie ma. Chyba boli ją gardło.
W ogóle wszystkie jakieś takie skrzeczące zamiast miauczące. Może to jakaś wurusówka ? Czy mogły sie zarazic od chorego człowieka ?

Nie ma opcji, żeby ludzki katar na kota przeszedł (ani w drugą stronę). Musiały mieć wcześniej kontakt z wirusem i teraz on się uaktywnił. Jakby miała nadżerki w pyszczku to trzeba smarować Avilinem (sprawdzone) lub olejkiem z dziurawca (podobno) - wtedy szybciej się leczą. Kiedyś na Kociej Chatce miałyśmy kotkę, która nie miauczała, bo po kk miała uszkodzone struny głosowe.

OK. można jej smarować Avilinem, ale tylko przez 10 dni. Potem ręce będą pozbawione palców, chyba, że jakies inne podejma sie tego zadania.
W przypadku Fridy ten zabieg nie jest wykonalny. Nawet do transportera trzeba ja wkładac tyłem, bo ma już serdecznie dość wszystkiego. Nie dość, że chora, to strasznie nieszczęśliwa, chciałaby wyjść na dwór, nie pasuje jej mieszkanie, dla niej to istne więzienie

Odespała dziewczyna 7 lat wolności, zawiązała sadełko i nie jest fajnie.
Myślałyśmy nawet, żeby zwrócic ją naturze, ale jakoś serce nie daje tego zrobić. W domu jest przynajmniej najedzona i bezpieczna.
Dla niej wybawieniem byłby wychodzący dom, tylko gdzie on do cholery jest ????

Nie smarujesz palcem, tylko patyczkiem do uszu. Po 3cim razie moja dzidzia załapała, że jak posmarują, to przestaje boleć i walczyła tylko przy smarowaniu nadżerek na podniebieniu (bo się jej włączał odruch wymiotny). Smarowałam 2-3 razy dziennie i szybko zaczęły się leczyć - po 4 dniach nie było po nich śladu.

jasdor pisze:OK. można jej smarować Avilinem, ale tylko przez 10 dni. Potem ręce będą pozbawione palców, chyba, że jakies inne podejma sie tego zadania.
W przypadku Fridy ten zabieg nie jest wykonalny. Nawet do transportera trzeba ja wkładac tyłem, bo ma już serdecznie dość wszystkiego. Nie dość, że chora, to strasznie nieszczęśliwa, chciałaby wyjść na dwór, nie pasuje jej mieszkanie, dla niej to istne więzienie
Odespała dziewczyna 7 lat wolności, zawiązała sadełko i nie jest fajnie.
Myślałyśmy nawet, żeby zwrócic ją naturze, ale jakoś serce nie daje tego zrobić. W domu jest przynajmniej najedzona i bezpieczna.
Dla niej wybawieniem byłby wychodzący dom, tylko gdzie on do cholery jest ????

przed chorobą Fridy coś wspominałaś o wychodzącym DT ???

Tak, dla niej wychodzący domek byłby bardzo poszukiwany. Gdzies w bezpiecznej okolicy, gdzie mogłaby wygrzac swoje kosteczki na słońcu, pouganiać się za motylkami, aaaaaaa, takie tam....marzenia

jasdor pisze:Frida ma szansę na nowy DT. Będzie mogła wyjść sobie do ogródka i wygrzać kosteczki na słońcu.
Bardzo jej tego brakuje, zrobiła się gruba i leniwa , już nawet je na leżąco
Cerpi bardzo w blokowym mieszkaniu, nie jest nauczona życia w zamknięciu, a jednak tylu lat spędzonych na wolności nie da sie tak szybko zapomnieć.

Ale właśnie tu 21 czerwca pisałaś, że Frida ma szansę na wychodzący domek - czyżby się wycofał przez chorobę ????

Nie, nie przez chorobę.
Frida ma szansę na wychodzący DT, ale to jeszcze bardzo malutka sznasa

Fridzie dziś wet zmienił antybiotyk na silniejszy.
Dalej zasmarkana, świszcze jej wszędzie, ale podobno płuca czyste.
Nie chce jeść, ale napić się chodzi.
Dostałam od Alienor wspomagacza - zaczynamy kurację wzmacniającą :ok: