Bilans popołudnia: przywieźliśmy z TŻ klatkę-łapkę, kupiłam przynęty do klatki, a burasek jest w lecznicy

Akurat był na parkingu, więc tylko poszłam do domu po transporterek i zapakowałam go. W lecznicy będzie pod obserwacją, jeśli chodzi o zachowanie. Bardzo, bardzo potrzebny mu DOM!!! Dzięki luelce i njordowi

nie grozi mu wyrzucenie z lecznicy na ulicę, ale to nie zmienia tego, że temu kotu stały dom jest potrzebny nade wszystko!!!
Rudasek jest dzisiaj już tak zdesperowany, że zaczął wychodzić i pokazywać się, za dnia. Chodzi za dziczkami, te się denerwują, że ktoś tak bezczelnie chce się przylepić. Bezogonek przestał go bić, wyżywa się na chorej (?) kotce. Byłam dzisiaj świadkiem sceny: kotka wysoko na drzewie, bezogonek w połowie drzewa, a pod drzewem stoi rudy i miauczy "ej, chłopaki, ja też chcę, zaczekajcie".

Od ludzi ucieka nadal.
Świtem zamierzam się zaczaić na to towarzystwo (nie miała baba kłopotu).