NOWY LOKATOR! Dwie Dziewczyny, Pers i Jamniś. Musia za TM:-(

AnnAArczyK pisze:A ja myślałam, ze tylko nasza Luna jest taka cudaśna
Czy Filip też aby zazdrośnik?

Filip po operacji zrobił się taki bojaźliwy i wycofany.

A jesli chodzi o zazdrość to koty maja to w genach. Wystarczy tylko pogłaskać jednego a zaraz przylatuje reszta z krzykiem - A ja, a ja też tu jestem
no a na końcu Filipek przyjdzie powolutku, stanie z boku z takim wyrazem smutku w oczkach że aż serce ściska

jarekm pisze:
AnnAArczyK pisze:A ja myślałam, ze tylko nasza Luna jest taka cudaśna
Czy Filip też aby zazdrośnik?

Filip po operacji zrobił się taki bojaźliwy i wycofany.

A jesli chodzi o zazdrość to koty maja to w genach. Wystarczy tylko pogłaskać jednego a zaraz przylatuje reszta z krzykiem - A ja, a ja też tu jestem
no a na końcu Filipek przyjdzie powolutku, stanie z boku z takim wyrazem smutku w oczkach że aż serce ściska

Czyli Filipek jest po prosu skromnym kotkiem , który nie ma odwagi się narzucać :wink:

Dobrze, że ma fajny i odpowiedzialny domek :ok:

Można wiedzieć co kociu dolegało?

Trochę z mojego lenistwa. Chciałem zaoszczędzić czasu i zamiast jechać do naszego doktora poszliśmy w Redzie. Przecież to tylko miał być zastrzyk. Powodem operacji był źle zrobiony zastrzyk, w miejscu zastrzyku zaczęło sie paprać potem zaczął robić sie taki ogromny strup ale dalej się saczyło, a wet mówił ze wszystko juz jest dobrze. Pojechalismy do naszego do Rumii i okazało się że wdała sie martwica i był to juz ostatni moment. Groziło nawet utratą łapki.
No a najgorzej to było po operacji bo Filip to kot wysokopienny, znaczy uwielbiajacy przebywać na wysokościach, wiszace szafki w kuchni , góra segmentu itp , no i upilnuj takiego skoczka aby nie wskakiwał a potem nie zeskakiwał no i to nieszczęsne ubranko

a zdjęcia kotom to tylko nadążam robić jak śpią
przeważnie tak jest że te najlepsze momenty nie są uwiecznione

AnnAArczyK pisze:
jasia0245 pisze:Fajne zdjęcia Kropki i Gapcia.

Puśka w Twoim podpisie to ma fajne policzki, jak u napchanego chomika

Ona w tym miejscu ma taką dłuższą sierść. Dlatego wygląda jak chomik. :ryk:

Podobnie jak z Filipem, było z naszą poprzednią Kropką :cry:

to była niedziela po południu, kocia doznała skaleczenia łapy... nasz wet był na rodzinnej uroczystości poza trójmiastem, nie mieliśmy szansy skorzystać z jego pomocy, więc pojechaliśmy do kliniki...tam zszyli łapkę pod narkozą, zostawili ją na obserwacji, kazali odebrać kota na drugi dzień o 11,oo...
Mąż pojechał po nią już o 9,oo... Kropcia odeszła o 5,oo...mąż prosił o wyjaśnienie co się stało...powiedzieli tylko,ze była reanimowana ale....nie wybudziła się z narkozy.... :evil:

Bardzo żałowałam, że to zdarzenie miało miejsce pod nieobecność naszego weta w Rumii, gdyby był, nasza Kropka zyła by do dzisiaj...
zastanawiam się, czy nie mamy przypadkiem wspólnego weta :wink:

Ale przykre mieliście przeżycia z Kropką.

Dlatego ja bardzo się bałam o swoją Pusię jak miała sterylizację i usunięcie dwóch powiększonych jednocześnie cycuchów. Bałam, że się po narkozie nie wybudzi, a potem nie będzie chciała jeść, bo Pusia to niejadek. Jednak w przypadku Pusi wszystko było OK. :ok:

my jeździmy na Leśną, do starszego czyli Jarosława

jarekm pisze:my jeździmy na Leśną, do starszego czyli Jarosława

my też, od 20 lat, gdy tylko otworzył klinikę... :ok:

jasia0245 pisze:Ale przykre mieliście przeżycia z Kropką. Dlatego ja bardzo się bałam o swoją Pusię jak miała sterylizację i usunięcie dwóch powiększonych jednocześnie cycuchów. Bałam, że się po narkozie nie wybudzi, a potem nie będzie chciała jeść, bo Pusia to niejadek. Jednak w przypadku Pusi wszystko było OK.

Od czasu utraty Kropki słysząc słowo "narkoza" ze strachu zapominam jak się nazywam...przeszłam dwie w marcu i trzecią 5.06. :mrgreen:

Witamy

Musia dzisiaj od rana jest trochę niewyrażna :cry:

Duży zaniósł malusię do ogródka sama nie chodzi po schodach, wyspacerowała się z nim, a po powrocie zaczęła się trząść, niczego się nie wystraszyła, załatwiła się odpowiednio :wink:

teraz siedzimy razem na fotelu, nadal ją telepie...wtuliła się, zobaczymy...może się uspokoi...
jestem panikarą...jak się nic nie zmieni, to do wujcia-weta...
Raz już coś takiego przeżyliśmy, ale to trwało króciutko i wszystko wróciło do normy zanim przyjechał wet...

Tamtego dnia mieliśmy gości, każdy chciał Muszkę głaskać, brać na rączki i psia nie wytrzymała...dopadł ją stres...ona tak nie lubi ale dzisiaj nic się nie wydarzyło czego mogła by się wystraszyć, nawet samochód-śmieciarka jeszcze nie przyjechała...Muszka się jej boi.... :cry: