Kocia mama żyje.
Ma czucie w łapkach, ma tętno, są ciepłe.
Jednak nie staje na nich, na razie nie robi sama kupy i siusiu.
Maluchy jedzą tyją i jest okej.
Jednak jedzą z jej cycucha, nie udało sie ich na butlę przestawić.
Przed wydaniem ich ( mam na myśli całą rodzinę w tym momencie)
kotom zostaną zrobione wszelkie testy: na białaczkę, na FIPA( jeżeli jest takowy) i na co tam jeszcze należy.
W lecznicy zostaną do piątku, bo ze względu na karmienie małych kotka ma podawane minimalne ilości leków, więc wszystko dłużej trwa.
Ani u matki, ani u maluchów NIE ma kociego kataru, ani innych, zewnętrznych objawów choroby.
Padam na pysk.

