troche u nas byle jak. Grosiu odwiedza kocią ferajne tylko w transporterze. Skończyły się gonitwy z Michasiem po chałupie bo Bies siedzi w domu i nie mogę Groszka puszczać luźno. A Michaś, wredota nie chce się bawić w salonach Groszka.
Biesik bardzo chory, nie je, dzis skubnął troche żarcia dla malych kociaków, nie pije- kroplówki, leki przeciwbólowe, mnóstwo innych zastrzyków .
Trochę podniesiona kreatynina ale to może odwodnienie i fosfor ale ciupkę, wszystko inne w sumie w dolnej graniucy normy,
Zrobiliśmy mu test trzustkowy i czekamy na wyniki a jutro usg.
Mrówka dostaje sterydy w niewielkiej dawce ale to wystarcza by sikać co po chwilę i gdziekolwiek. A apetyt to ma taki , że z torbami pójdę. Zreszta Kubuś- schroniskowy kudłacz tez wciąż domaga się jedzenia. Ten to pewnie po luminalu na padaczkę. Ciężkie życie.
Maluchy z piwnicy leczą się ładnie , takie dzikunki sa ale kochane. Zaraz bede robiła zdjęcia i szukala domków. Nie ogarniam za zbytnio wszystkiego teraz dlatego wciąz jestem krok lub dwa po potrzebie wykonania zadania
