» Pon cze 25, 2012 11:19
Kocie wojny w dotąd spokojnym domu - czy FELIWAY działa?
stan kotów: wykastrowana kotka, wykastrowany kocur, niekastrowany kocur dotąd ostoja spokoju, nieznaczący terenu itd., mały kotek - DT. Obecnie mały siedzi w łazience bo to z jego powodu zaczęło się piekło. Wcześniej w podobnym składzie brałam małe koty i nie było problemu. Po tym, jak Filcka w sobotę agresywniej zaatakowałam małego, Boculi Filckę, Boculego Anakin mam w domu niezły meksyk. Filcka Anakin wyraźnie się Boculego boją. Starają się go unikac a on z uporem maniaka łazi za nimi jakby testował ich zachowanie :/ oczywiście one zaczynają syczeć, burczeć a wtedy on się nakręca... Jak jestem w pobliżu to jakoś się to kupy trzyma, ale boję się je zostawić razem same... W sobotę Boculi musiał spędzić noc z nami w pokoju. Dziś w nocy był względny spokój. W tym tygodniu zamierzam go wykastrować. Jeśli to nic nie pomoże to niestety będę musiała go oddać do domu rodziców. Nie mogę narażać pozostałych kotów na okaleczenie, stres lub coś gorszego. A nie widzę dzielenia mieszkania 35m na dwie części na dłuższą metę... Czy ktoś miał podobny problem? Jak to się potoczyło? Poradźcie coś bo ja już czuję, że mi sie wrzody od tego robią...
Ostatnio edytowano Wto cze 26, 2012 8:41 przez
neron, łącznie edytowano 1 raz