Poszurał sobie dalej w busz, więc myślałam, że wszystko jest okej, zresztą krzak gęsty, pod nim patyki i liście, niewiele widziałam.
Dziś jeżyka znalazłam nieopodal domu, w innej części...właściwie znalazła go Zosia, moja kotka. Z tak wielkim zainteresowaniem patrzyła w ziele, a obok coś szurało.
Więc poszłam zajrzeć.
Najpierw podniosły się roje much. A potem zobaczyłam jeżyka.
Nie wiem, czy to ten sam, ale tak wygląda.
Prawa nóżka koszmarnie złamana, złamanie jest otwarte, widać wszystko, ścięgna, kość.
Cała rana jest obłożona larwami much, które dosłownie pożerały go żywcem.
Najpierw się przeraziłam, że to ja zrobiłam mu wczoraj krzywdę, ale nie, złamanie jest stare.
Jeżyk wylądował u mnie w pudełku.
Jest zamkniety w łazience, gdzie nie ma ani pół muchy.
Moje pytanie- co robić?
Jak mogę mu pomóc na już?
Nie mam czym odkazić rany, zresztą pewnie bym się i tak bała.
Nie wiem, jak mu pomóc teraz, w tej chwili.
Potem może uda mi się namówić koleżankę na wizytę u weta, bo niestety potrzebowałabym samochodu

Co mu dać do jedzenia?
Proszę, pomóżcie...[*][*][*]