MIECIO JUZ W SWOIM WSPANIALYM DOMKU- JEST SZCZESLIWY !!!!!!!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt cze 22, 2012 17:02 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

ankacom pisze:Mam 5 kotów w domu, jednak nigdy nie stosowałam takiej metody, żeby wpuszczać nowego przybysza
od razu do reszty kotów. Najpierw nowy kotek miał oddzielny pokój i zapoznawał się z nim i z nami.
Po jakimś czasie jak widać było że jest spokojny i wyluzowany to na trochę był wypuszczany i pomału
oswajał się z resztą towarzystwa.
Nie wszystkie moje koty kochają się wzajemnie, niektóre po prostu żyją koło siebie, ale nie ma awantur.
Po ostatnim poście Renuś myślę, że Mietek mógłby mieć u niej dobry dom.

Mieciulku bardzo mocno trzymam za ciebie kciuki :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:


o właśnie edytowałam post, by o tym napisać:) koty na początku się od siebie izoluje! Niech się niuchają przez szpary w drzwiach, a nie od razu na żywioł.

maneki

Avatar użytkownika
 
Posty: 648
Od: Pon wrz 19, 2011 12:40

Post » Pt cze 22, 2012 17:47 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

Kobieta, która wzięła go na próbę nie musiała podjąć żadnego wysiłku, kot wrócił w przeciągu paru godzin!
Renuś jest mi cholernie żal, że tak wyszło, Mietka szczególnie, bo Ty jakoś to ogarniesz. Rozumiem, że teraz już nie ma mowy o daniu mu domu? W sumie to się nie dziwię...

WeraW

 
Posty: 1192
Od: Pt lut 24, 2012 21:02

Post » Pt cze 22, 2012 18:20 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

ludzie! Renus ma świadomośc i nie bedzie musiala zbierac pieniędzy na droge powrotna! jej dom to dla Mietka szansa na dobre zycie. a wy egoistycznie chcecie go miec blisko? te szczegóły sa wazne, chwala Wam za to co robicie, sama jestem bardzo zaangazowana... ale proszę! może jednak warto wydac go tej dziewczynie? oczywiście nic nie zmienia konieczności przeprowadzenia wizyty przedadopcyjnej. ja niestety w Sopocie, znajda sie napewno osoby bliżej Remuś.

Mamrot

 
Posty: 2549
Od: Pon wrz 21, 2009 12:38

Post » Pt cze 22, 2012 18:25 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

sylwia637 pisze:Nie ma co nas krytykowac, bo chcemy też jak najlepiej dla niego.
Dla niego domek z ogródkiem to najlepsze rozwiązanie, i gdyby zdarzyła sie jeszcze raz taka sama sytuacja to drugi raz tez bym spróbowala.
Bardzo kochamy Mietka i dlatego chcemy zeby był blisko nas, po prostu.


A ja uważam, że jest was o co krytykować. I tyle w tym temacie.

maneki

Avatar użytkownika
 
Posty: 648
Od: Pon wrz 19, 2011 12:40

Post » Pt cze 22, 2012 18:48 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

jaki las? jaki ogródek? jemu człowiek jest mądry i kochajacy potrzebny. gdyby nawet mial wyjśc z takiego domu na dwór to za jakieś 3 miesiace! bezpieczeństwo najwazniejsze, niech to bedzie kawalerka i drugi kot do towarzystwa, styknie! CZŁOWIEK potrzebny.

Mamrot

 
Posty: 2549
Od: Pon wrz 21, 2009 12:38

Post » Pt cze 22, 2012 20:49 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

Widzę ze mamy odmienne zdanie wiec już nic pisać nie będę, bo jeden jest mądrzejszy od drugiego.
Nie widzę nic złego w tym żeby kot mieszkał w domu i miał możliwość wyjścia na zewnątrz a potem spowrotem do domu. ale cóż, każdy myśli inaczej.

Być może koleżanka nie miała doświadczenia, wystraszyła się, ale tak wyszło i nic tego nie zmieni. Nie będę jej bronić ani krytykować.
viewtopic.php?f=1&t=138417

Moja kochana Basieńko nigdy Cię nie zapomnę. Wygrzewaj się na słoneczku za TM.

sylwia637

 
Posty: 111
Od: Sob sie 27, 2011 19:14
Lokalizacja: Police - koło Szczecina

Post » Pt cze 22, 2012 20:51 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

A ja za Mieciulka potrzymam, bo o niego tu chodzi :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

bulba

Avatar użytkownika
 
Posty: 22955
Od: Pt paź 09, 2009 8:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 22, 2012 21:09 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

bulba pisze:A ja za Mieciulka potrzymam, bo o niego tu chodzi :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

najważniejszy! mam nadzieje, że u Renus będzie wizyta przedadopcyjna a potem Mietek szczęsliwie wyląduję!

Mamrot

 
Posty: 2549
Od: Pon wrz 21, 2009 12:38

Post » Pt cze 22, 2012 21:12 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

Sylwia tu nie chodzi o wymądrzanie się.
Wszystkim nam zależy na tym żeby Mietek znalazł dobry dom.
Pomyśl o Renuś - może warto dać Mietkowi szansę.
Obrazek

KITKA[*]28.03.2011 ŻUCZEK[*]17.04.2013 BUNIA[*]30.03.2015 BUBA [*] 12.10.2015 ZUZIA[*] 14.01.2018
RUDY MIŚ [*]1.08.2019 MAŁA[*] 11.04.2020

Do zobaczenia nasze kochane

ankacom

 
Posty: 3873
Od: Wto wrz 14, 2010 17:23
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt cze 22, 2012 21:20 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

Też jestem zdania, że Renuś to dla Mietka ogromna szansa. Widać, że ma i doświadczenie i zacięcie. Wykazała ogromną wolę poprawienia jego bytu, chciała tu po Mietka przyjechać. Bierze pod uwagę każdą ewentualność. I jest w nim zakochana. To mało? I co z tego, że daleko? Bierze na siebie całą odpowiedzialność. Tylko pytanie czy się nie zniechęciła. Zrobicie jak chcecie, ale bierzcie pod uwagę wiek Mietka i to, że jesteście zakocone po kokardy. Renuś to nie jest jakaś pierwsza lepsza, która po pierwszej porażce odda go z powrotem.
Poza tym, żaden kot nie zrobi mu takiej krzywdy jaką już zrobił mu człowiek.

Renuś, ja Cię przepraszam za tą sytuację.

WeraW

 
Posty: 1192
Od: Pt lut 24, 2012 21:02

Post » Pt cze 22, 2012 21:52 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

sylwia637 pisze:Widzę ze mamy odmienne zdanie wiec już nic pisać nie będę, bo jeden jest mądrzejszy od drugiego.
Nie widzę nic złego w tym żeby kot mieszkał w domu i miał możliwość wyjścia na zewnątrz a potem spowrotem do domu. ale cóż, każdy myśli inaczej.

Być może koleżanka nie miała doświadczenia, wystraszyła się, ale tak wyszło i nic tego nie zmieni. Nie będę jej bronić ani krytykować.


oczywiście, jak dom jest uświadomiony i wie, jak trzeba przeprowadzić zakocenie, to koty, jak mają warunki mogą wychodzić. Jednak nowy rezydent nie od razu, bo nie zna wszak domu i nowego miejsca. Tak z ręką na sercu - sprawdziliście wiedzę tej pani, czy tylko "bo była zakochana"? A co, by się stało, jakby od razu wypuściła Miecia, a ten by się zgubił, bo nie znałby terenu? Nie dość, że oddałyście kota kobiecie bez wiedzy, to jeszcze zachowałyście się, no trochę, nieodpowiedzialnie wobec bardziej świadomej użytkowniczki, która zgadzała się na wizytę przedadaptacyjną.

maneki

Avatar użytkownika
 
Posty: 648
Od: Pon wrz 19, 2011 12:40

Post » Pt cze 22, 2012 21:54 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

Może poczekajmy spokojnie co będzie dalej z Mieciem i zakończmy zbędne dywagacje, które psują tu atmosferę. W końcu nikt go nie krzywdzi , tak jak już został skrzywdzony. Ma co jeść i gdzie spać. Ma małe kociaki do opieki i lizania :lol: . Może nadal tak będzie, albo jakaś dobra dusza znajdzie się na miejscu i go przygarnie.
Natomiast uważam, że nie ma co wymuszać pewne sytuacje na dziewczynach. Niektórych rzeczy się już nie cofnie i nie roztrząsajmy już tego, bo to do niczego nie prowadzi.
Raczej życzmy Mieciulkowi dużo zdrówka i oby był szczęśliwy :piwa: , niezależnie gdzie będzie się znajdował :kotek:
ObrazekObrazek

bodzia_56

 
Posty: 568
Od: Czw paź 20, 2011 21:55
Lokalizacja: ok.Łodzi

Post » Pt cze 22, 2012 21:57 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

maneki pisze:
hanelka pisze:Od początku śledzę wątek Miecia i muszę się w końcu wypowiedzieć.

To, jak potraktowałyście Renuś pozostawiam bez komentarza... :evil:

Jej ostatni post dowodzi, że jest osobą niezwykle odpowiedzialną i Miecio miałby bardzo duże szanse na szczęśliwe życie.

Przy całym szacunku dla tego, co robicie dla kotów w ogóle, przeraża mnie to, co robicie w szczegółach.
Po pierwsze przeraziła mnie wasza radość, że Miecio mógłby robić sobie wycieczki, bo las blisko. To raczej bardzo niefrasobliwe podejście, jeżące włos na głowie. :strach:
Już chciałyście wypuszczać Miecia w miejscu, gdzie został skatowany, bo bałyście się o kotki i kocięta. Jak się okazało, obawy były niesłuszne.
Miecio został wykastrowany bardzo niedawno i jego hormony jeszcze dają znać o sobie. Wcale nie jest przesądzone czy w dalszym czasie nie będzie sobie układał kontaktów z innymi kocurami na pokojowej stopie. Ale o tym można się przekonać dopiero po upływie czasu, którego nie dałyście ani Mieciowi, ani jego koledze. Ani Renuś... :(
Niestety, nie zawsze wszystko działa natychmiast, na pilota, na życzenie.
Mój ostatni tymczasik, zanim do mnie trafił, został oddany do domu z psem, bo psu umarł koci przyjaciel i zwierzak był bardzo smutny. Po jednej nocy kociak został zwrócony jako nienadający się do domu z psem. Bał się, syczał, nie chciał się zaprzyjaźnić. No porażka.
U mnie też jest pies. Zostali wielkimi przyjaciółmi. Ale trwało to ponad miesiąc, a nie jedną noc.

To tak do przemyślenia...


Zgadzam się. Niby takie kociary z was, a jakoś nie wiecie, że często dokocenie nie trwa wcale dwa dni. Jak po tak krótkim czasie możecie stwierdzić, czy dane koty nie pasują do siebie? Czy Mieciu i domownik byli izolowani? Czy ta wasza "wspaniała" pani głaskała koty naprzemiennie, by wymieszać ich zapachy?
Poza tym, sorry, ale to jest forum miau, na których są pewne adopcyjne zasady. Sprawdziłyście ten dom? Patrzyłyście czy ma zabezpieczenia, jacy to ludzie, wypełnili ankietę? Wszystkie koty tak wydajcie? Poza tym Renuś pisała, że o niej dokocenie będzie trwało etapami, że jest świadoma z czym to się wiąże, że mogą być na początku starcia, wasza pani jakoś o tym nie wiedziała i jak się pojawił problem, oddała kota.
Gratuluję.



No co ty my nic nie sprawdzamy !!! Najpierw zabieramy ranne koty z ulicy, leczymy je, dbamy o nie, jezdzimy po wetach, wydajemy kupe kasy, a pozniej poprostu oddajemy byle komu. Pijakom, patologi, dzieciom do zabawy, nawet male kotki wezom na pozarcie. Nie spisujemy umow adopcyjnych, ani nie sprawdzamy domow przed i po adopcji. Po co mamy sie w to bawic.
Przepraszam za ta ironie, ale nie moglam sie powstrzymac.
Ja mam 9 swoich prywatnych kotow i jedna tymczasowiczke polamana Cole i uwierz mi wiem jak postepowac z kotami. To nie ja adoptowalam Miecia i nie ja go oddalam po paru godzinach, wiec daruj sobie prosze.
KOCHANA BASIENKO NA ZAWSZE ZOSTANIESZ W MOIM SERCU [*]



ObrazekObrazekObrazek

toz-police

 
Posty: 1154
Od: Sob sie 27, 2011 13:50

Post » Pt cze 22, 2012 22:01 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

maneki pisze:
sylwia637 pisze:Widzę ze mamy odmienne zdanie wiec już nic pisać nie będę, bo jeden jest mądrzejszy od drugiego.
Nie widzę nic złego w tym żeby kot mieszkał w domu i miał możliwość wyjścia na zewnątrz a potem spowrotem do domu. ale cóż, każdy myśli inaczej.

Być może koleżanka nie miała doświadczenia, wystraszyła się, ale tak wyszło i nic tego nie zmieni. Nie będę jej bronić ani krytykować.


oczywiście, jak dom jest uświadomiony i wie, jak trzeba przeprowadzić zakocenie, to koty, jak mają warunki mogą wychodzić. Jednak nowy rezydent nie od razu, bo nie zna wszak domu i nowego miejsca. Tak z ręką na sercu - sprawdziliście wiedzę tej pani, czy tylko "bo była zakochana"? A co, by się stało, jakby od razu wypuściła Miecia, a ten by się zgubił, bo nie znałby terenu? Nie dość, że oddałyście kota kobiecie bez wiedzy, to jeszcze zachowałyście się, no trochę, nieodpowiedzialnie wobec bardziej świadomej użytkowniczki, która zgadzała się na wizytę przedadaptacyjną.


Dziekujemy bardzo za rady bardzo doswiadczonej pani
KOCHANA BASIENKO NA ZAWSZE ZOSTANIESZ W MOIM SERCU [*]



ObrazekObrazekObrazek

toz-police

 
Posty: 1154
Od: Sob sie 27, 2011 13:50

Post » Pt cze 22, 2012 22:03 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

toz-police pisze:
maneki pisze:
hanelka pisze:Od początku śledzę wątek Miecia i muszę się w końcu wypowiedzieć.

To, jak potraktowałyście Renuś pozostawiam bez komentarza... :evil:

Jej ostatni post dowodzi, że jest osobą niezwykle odpowiedzialną i Miecio miałby bardzo duże szanse na szczęśliwe życie.

Przy całym szacunku dla tego, co robicie dla kotów w ogóle, przeraża mnie to, co robicie w szczegółach.
Po pierwsze przeraziła mnie wasza radość, że Miecio mógłby robić sobie wycieczki, bo las blisko. To raczej bardzo niefrasobliwe podejście, jeżące włos na głowie. :strach:
Już chciałyście wypuszczać Miecia w miejscu, gdzie został skatowany, bo bałyście się o kotki i kocięta. Jak się okazało, obawy były niesłuszne.
Miecio został wykastrowany bardzo niedawno i jego hormony jeszcze dają znać o sobie. Wcale nie jest przesądzone czy w dalszym czasie nie będzie sobie układał kontaktów z innymi kocurami na pokojowej stopie. Ale o tym można się przekonać dopiero po upływie czasu, którego nie dałyście ani Mieciowi, ani jego koledze. Ani Renuś... :(
Niestety, nie zawsze wszystko działa natychmiast, na pilota, na życzenie.
Mój ostatni tymczasik, zanim do mnie trafił, został oddany do domu z psem, bo psu umarł koci przyjaciel i zwierzak był bardzo smutny. Po jednej nocy kociak został zwrócony jako nienadający się do domu z psem. Bał się, syczał, nie chciał się zaprzyjaźnić. No porażka.
U mnie też jest pies. Zostali wielkimi przyjaciółmi. Ale trwało to ponad miesiąc, a nie jedną noc.

To tak do przemyślenia...


Zgadzam się. Niby takie kociary z was, a jakoś nie wiecie, że często dokocenie nie trwa wcale dwa dni. Jak po tak krótkim czasie możecie stwierdzić, czy dane koty nie pasują do siebie? Czy Mieciu i domownik byli izolowani? Czy ta wasza "wspaniała" pani głaskała koty naprzemiennie, by wymieszać ich zapachy?
Poza tym, sorry, ale to jest forum miau, na których są pewne adopcyjne zasady. Sprawdziłyście ten dom? Patrzyłyście czy ma zabezpieczenia, jacy to ludzie, wypełnili ankietę? Wszystkie koty tak wydajcie? Poza tym Renuś pisała, że o niej dokocenie będzie trwało etapami, że jest świadoma z czym to się wiąże, że mogą być na początku starcia, wasza pani jakoś o tym nie wiedziała i jak się pojawił problem, oddała kota.
Gratuluję.



No co ty my nic nie sprawdzamy !!! Najpierw zabieramy ranne koty z ulicy, leczymy je, dbamy o nie, jezdzimy po wetach, wydajemy kupe kasy, a pozniej poprostu oddajemy byle komu. Pijakom, patologi, dzieciom do zabawy, nawet male kotki wezom na pozarcie. Nie spisujemy umow adopcyjnych, ani nie sprawdzamy domow przed i po adopcji. Po co mamy sie w to bawic.
Przepraszam za ta ironie, ale nie moglam sie powstrzymac.
Ja mam 9 swoich prywatnych kotow i jedna tymczasowiczke polamana Cole i uwierz mi wiem jak postepowac z kotami. To nie ja adoptowalam Miecia i nie ja go oddalam po paru godzinach, wiec daruj sobie prosze.



wiem, że robicie wiele dla kotów, naprawdę was w tym cenię, ale fakt faktem ktoś podjął decyzję, by tej pani oddać kota. Po prostu zastanawiam się, czym was ona zachwyciła, że całkiem odrzuciłyście, moim zdaniem, sensowną kandydaturę Renuś. Oczywiście, kot jest u was, wy się nim opiekujecie i wy podejmujecie decyzje. Ciekawi mnie po prostu, dlaczego właśnie taką, i co przyczyniło się do niej. No i czy pogadaliście z panią i uprzedziliście, że koty nie muszą się od razu polubić.
Mam nadzieje, że Mieciu jednak znajdzie swój wymarzony, wspaniały domek.

maneki

Avatar użytkownika
 
Posty: 648
Od: Pon wrz 19, 2011 12:40

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Kankan, nfd, zuza i 33 gości