Zulusiu byłeś największą miłością mojego życia...

Megana pisze:A co robią?

Wyrzucają do śmietnika albo wywożą na wysypisko (zależy od gabarytów)

Jest taniej, utylizacja kosztuje.

Szczerze powiem, że nie wyobrażam sobie, żeby zostawić mojego przyjaciela w klinice...
Bałabym się tego, co mogą tam zrobić z jego ciałkiem... :cry:

A u mnie sielanka...
Micuś wygrzewa się na ławeczce w słonku... :1luvu:

A Tereska od mojego przyjazdu cały czas przychodzi i rozkłada się na łóżkach... :1luvu:

Może ja nawet nie będę mówiła ile u nas leży... naszych staruszków i przyjaciół przyjaciół...

Hakito - znalazłam Twój wątek. Dziękuję, że zajrzałaś do nas i trzymasz kciuki za Rusłanka.

Zulusek jest w Twoim sercu. Wierzę też, że miłość wiąże na zawsze. Jeszcze się spotkacie. Na pewno.

Falka pisze:Hakito - znalazłam Twój wątek. Dziękuję, że zajrzałaś do nas i trzymasz kciuki za Rusłanka.

Zulusek jest w Twoim sercu. Wierzę też, że miłość wiąże na zawsze. Jeszcze się spotkacie. Na pewno.

Dziękuję Falko...
Dziękuję, że jesteś i dziękuję za te słowa...

Jestem z Tobą i Rusłankiem, całym sercem...

Aniu, jestem , czytam , rejestruję

Kiedy umierał Maurycy, kot mojej przyjaciółki (teraz są u niej Prot i pochodzący z mojego podwórka Mironek), była z nim w gabinecie. Nie pamiętam, w którym, to był jakiś wolny dzień, czy późny wieczór, nie miała wielkiego wyboru, a musiała uśpić Maurycego. Pan wet zorientował się jakoś, że klientka jest lekarką - radiologiem i próbował od razu ją namówić na spółkę w wnoszeniem do szpitala zwierząt i robieniem im zdjęć :evil: