Na szczęście wszytko w porządku i guz zniknął. Najprawdopodobniej coś ją ugryzło, bo strasznie się drapała. A teraz fika na tarasie

, dobrze, że się cieplej zrobiło, bo jak pada to Lusia na tarasik nie wychodzi...mimo, że obudowany i z dachem . A w czasie deszczu nie tylko dzieci się nudzą ale koty też , więc mam zdemolowaną nową narzutę.... bo przecież tak fajnie jest zawisnąć na jej końcu, lub wskakiwać na łóżko i drapać. A ja tyle czasu szyłam tą patchworkową narzutę
