Poznań: Miki-Mikita-Mikitita-Eksmita. Dobranoc, Malutki [*]

rozmowy o cukrzycy i niewydolności nerek u kotów

Moderator: Moderatorzy

Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Czw cze 21, 2012 11:17 Re: Poznań: Miki-Mikita-Mikitita-Eksmita. Dobranoc, Malutki

Wczoraj o 6:30 Mikuś, mój najlepszy przyjaciel, mój mały koteczek odszedł za tęczowy mostek. Odszedł w czasie burzy, niebo płakało. Pozostały puste miski, pusta kuweta, pusty transporter, zabawki, niedokończony żwirek, niedokończone jedzonko, a przede wszystkim pozostała pustka w sercu. Nie zdążyliśmy mu w tym pomóc, jednak do końca byłam przy Nim, głaskając Go i mówiąc jak bardzo Go kocham. Pochowaliśmy wczoraj nie zwierzę, a najlepszego przyjaciela, słoneczko, które rozświetlało nam dni. Przyjaciela, który był zawsze gdy było wesoło, ale też gdy były problemy. W najgorszych chwilach, gdy wydawało się, ze wszystko nie ma sensu On zawsze przyszedł, przytulił się, położył na kolanach i dawał pocieszenie. Mikus nosił w oczach miłość i dobroć całego świata. Miłość niezmierzoną. był najpiękniejszą kocia duszą, jaką można sobie wyobrazić. Jak napisał Etka w ogłoszeniu adopcyjnym: " Miki to kot zupełnie wyjątkowy". Tym bardziej boli jego odejście, odejście za szybkie, odejście w chorobie. Mikus potrafił przekonać do siebie wszystkich, nawet osoby, które kotów nie lubiły, jak mój ojciec, który ukradkiem lubił Mikusia pogłaskać. Już nigdy nie przyjdziesz do nam na kolana, nigdy nie zaśniesz na naszym brzuchu, nigdy nie zrobisz swojej słynnej miny a al Sylvester Stallone. Nigdy nie usłyszymy Twojego słodkiego "gadania". Pozostała pustka, nieutulony żal. Pustka, której nie da się niczym wypełnić. Pozostała ta okrutna cisza. Pozostało tez poczucie winy, że mogłam o Niego bardziej zadbać, iść do innego weta, zrobić coś inaczej lepiej. Poczucie winy, gdy przypominam sobie jego minę, to jak protestował, jak podawałam mu antybiotyk w chwili, gdy Ona już tak źle czuł się po tym Tramalu, a ja go dobijałam. Dołożyłam się do jego śmierci. On mi ufał całym sercem, a ja Go zawiodłam, podejmując złe decyzje, ufając wetom, którzy nie byli tego warci. Miłość, którą Mu dałam, to nie wszystko, mogłam zrobić wszystko inaczej, On przeze mnie cierpiał. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Wciąż mam wrażenia,że Mikus patrzy na mnie z miejsca, gdzie stały Jego miski i prosi o dokładkę. Wiem, że Mikuś jest teraz w miejscu, gdzie już nigdy nie będzie cierpiał, nigdy nie będzie głodny i zawsze będzie szczęśliwy. Jednak ta myśl nie pomaga pogodzić się z tym, co się stało. Dziękuje Wam wszystkim za wsparcie, za rady i wiarę, że się uda. Nie udało się, nic już nie można zrobić.

Mam prośbę, gdybyście słyszały, ze ktoś potrzebuje transporterka i kuwety, dajcie znać. Chciałabym żeby mogły służyć innemu kotu. Mi ból sprawia patrzenie na to wszystko. Miski pochowaliśmy razem z Mikusiem, bo jedzonko obok człowieka kochał najbardziej. Razem z Mikusiem pochowałam tez kawałek mojego serca.

Żegnaj Mikusiu, Żabku mój kochany, mój najpiękniejszy kocie świata. Śpij słodko Kochanie. Zawsze będziemy Cie kochać i nigdy o Tobie nie zapomnimy. Lulaj że mi lulaj mój koteczku mały, byłeś moim cudem, mój Mikusiu mały. [*]

Jaga82

 
Posty: 90
Od: Wto lip 21, 2009 21:43
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw cze 21, 2012 11:24 Re: Poznań: Miki-Mikita-Mikitita-Eksmita. Dobranoc, Malutki

Jaga, pięknie napisałaś o Mikim! Wiem, że miał dzięki Tobie najlepszy dom na świecie.
nie wolno się Tobie obwiniać o nic. zrobiłaś co w Twojej mocy.

mieliśmy wszyscy dużo szczęścia, że dane nam było znać i kochać Mikiego, kota o wyjątkowym, cudownym charakterze.
nikt, kto miał z nim styczność, nie był na niego obojętny.
niestety musimy się liczyć z tym, że nas mali przyjaciele odchodzą zbyt wcześnie, dużo wcześniej niż my sami.
pozostaje ból i pustka, ale też radość, że mogliśmy z nimi spędzić chociaż tych kilka chwil.

puss

 
Posty: 11740
Od: Czw lis 09, 2006 13:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw cze 21, 2012 11:32 Re: Poznań: Miki-Mikita-Mikitita-Eksmita. Dobranoc, Malutki

Dzięki Kasiu, za wszystko, ale budzę się codziennie z poczuciem winy, widzę przed oczami Mikusia i nie potrafię się pogodzić z ty, jak to się potoczyło.Nigdy nie zapomnę chwil, gdy przeczytałam ogłoszenie adopcyjne i wiedziałam od razu, ze to będzie mój przyjaciel. Czekałam parę dni by zadzwonić. Nagle zdałam sobie sprawę, że przecież ktoś mógł już Mikusia adoptować, ze mogę się spóźnić. Chwili, gdy zadzwoniłam do Etki, a potem do Ciebie zapytać o Mikusia i powiedzieć, że chce go adoptować, chwili, gdy ze wzruszenia miałam problem z mówieniem,bo łzy cisnęły mi się do oczu. a potem nasze pierwsze spotkanie i Mikula siedzący po łóżkiem i patrzący swoimi wielkimi oczkami. no i wreszcie przyszedł moment przeprowadzki, gdy Mikus wyszedł do mnie i dał się pomiziać, a potem zawsze już byliśmy razem. Do końca. Za krótko.

Jaga82

 
Posty: 90
Od: Wto lip 21, 2009 21:43
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw cze 21, 2012 12:10 Re: Poznań: Miki-Mikita-Mikitita-Eksmita. Dobranoc, Malutki

Jaga82 pisze:Dzięki Kasiu, za wszystko, ale budzę się codziennie z poczuciem winy, widzę przed oczami Mikusia i nie potrafię się pogodzić z ty, jak to się potoczyło.Nigdy nie zapomnę chwil, gdy przeczytałam ogłoszenie adopcyjne i wiedziałam od razu, ze to będzie mój przyjaciel. Czekałam parę dni by zadzwonić. Nagle zdałam sobie sprawę, że przecież ktoś mógł już Mikusia adoptować, ze mogę się spóźnić. Chwili, gdy zadzwoniłam do Etki, a potem do Ciebie zapytać o Mikusia i powiedzieć, że chce go adoptować, chwili, gdy ze wzruszenia miałam problem z mówieniem,bo łzy cisnęły mi się do oczu. a potem nasze pierwsze spotkanie i Mikula siedzący po łóżkiem i patrzący swoimi wielkimi oczkami. no i wreszcie przyszedł moment przeprowadzki, gdy Mikus wyszedł do mnie i dał się pomiziać, a potem zawsze już byliśmy razem. Do końca. Za krótko.

Jaga zawsze jest za krotko.....

zawsze.
Trzymaj sie i poczekaj z wydaniem jego rzeczy. Moze na Twojej drodze pojawi sie Ktos, kto choc w malej czesci, inaczej , wypelni pustke. Bo z doswiadczenia wiem ,ze pustka jest najgorsza.

Przytulam. Mocno.
Jestem w kropce....... zgadnij w której
Obrazek

aga9955

Avatar użytkownika
 
Posty: 15462
Od: Czw sie 14, 2008 18:51
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw cze 21, 2012 12:17 Re: Poznań: Miki-Mikita-Mikitita-Eksmita. Dobranoc, Malutki

Nie jestem w stanie nawet myśleć o tym, że mogłabym mieć innego kotka. Żaden nie będzie już taki jak Miki, żadnemu nie jestem w stanie dać miłości, na która na pewno by zasługiwał. Skrzywdziłabym go, porównując go do Mikusia. Mój mąż też tak sadzi. Nawet jeśli za jakiś czas miałoby się to zmienić, a jestem pewna, ze tak nie będzie,musiałbym kupić nowe rzeczy,nie mogłabym patrzeć jak korzysta z Mikusiowej kuwety i transporterka.
Zatem jeśli jest jakiś potrzebujący kotek, chętnie go obdarujemy.

Jaga82

 
Posty: 90
Od: Wto lip 21, 2009 21:43
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw cze 21, 2012 12:47 Re: Poznań: Miki-Mikita-Mikitita-Eksmita. Dobranoc, Malutki

Ja wiem, że to wszystko jest świeże, że to dopiero się stało.
Żaden kot nie ma i nie może zastąpić Mikiego.
Ale Miki Ciebie kochał i nie chciałby, żebyś była sama.
Może jest gdzieś taki kot, który właśnie Ciebie potrzebuje.
Wiem, że potrzeba czasu, że ból jest teraz nie do zniesienia.

puss

 
Posty: 11740
Od: Czw lis 09, 2006 13:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw cze 21, 2012 14:12 Re: Poznań: Miki-Mikita-Mikitita-Eksmita. Dobranoc, Malutki

Jaga teraz masz żałobę i smutek.
I prawdą jest, że żaden nie będzie taki jak Miki, nie ma dwóch takich samych, ale może nadejdzie taki moment, że spojrzysz ( a może stanie na twoje drodze) na kota i powiesz to ten.
Cztery lata temu ( jak ten czas szybko ucieka) odeszła kotka Tola mojej córki, była z nim tylko 3 lata.
Też tak myślała i co ... po miesiącu już jechała do Wa-wy po Polę - prawie kopię (z wyglądu) Toli.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Czw cze 21, 2012 18:55 Re: Poznań: Miki-Mikita-Mikitita-Eksmita. Dobranoc, Malutki

Jaga bardzo wspolczuję. Nie znalam Mikiego,ale i tak zryczałam się jak bóbr.Wiem jak boli odejscie najlepszego przyjaciela, ale wierz mi czas leczy rany. Ściskam mocno!

Belka

 
Posty: 66
Od: Wto maja 29, 2012 22:46
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw cze 21, 2012 19:30 Re: Poznań: Miki-Mikita-Mikitita-Eksmita. Dobranoc, Malutki

Jaga82 pisze:Nie jestem w stanie nawet myśleć o tym, że mogłabym mieć innego kotka. Żaden nie będzie już taki jak Miki, żadnemu nie jestem w stanie dać miłości, na która na pewno by zasługiwał. Skrzywdziłabym

Wiem ,ze dzis tak wlasnie jest. I nie mysl o krzywdzie. Musisz miec czas zaloby i smutku, a kazdy to przerabia inaczej.

Pochowalam dwa koty moje osobiste i wierz mi ,ze do dzis nie moge obejrzec zdjec. Po smierci przytuliskowej Luli, posypalam sie sama. Strasznie. Leczylam depreche z klinicznymi objawami przez ponad rok.

Ale nadal w moim domu sa koty. Zaden nie jest Lula, ani Marchewka. Ale kazdy jest inny i kazdego kocham tak samo.
I wiem, ze przyjdzie czas pozegnania, wczesniej niz sobie tego zycze. Wiem o tym. Ale nadal liczba bedzie sie zgadzac.

Zycze Ci z calego serca, zebys spotkala na swej drodze najlepszego przyjaciela. Nie dzis, nie jutro. Za jakis czas. Jak bedziesz gotowa.

Trzymaj sie.
Jestem w kropce....... zgadnij w której
Obrazek

aga9955

Avatar użytkownika
 
Posty: 15462
Od: Czw sie 14, 2008 18:51
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt cze 22, 2012 9:12 Re: Poznań: Miki-Mikita-Mikitita-Eksmita. Dobranoc, Malutki

Ten czas żałoby i smutku jest nie do zniesienia. Zasypiam dzięki tabletkom, budze sie po trzech godzinach i natłok myśli i poczucia winy nie pozwal mi spać. Później znów zasypiam na chwile i znów budze sie na kilka godzin przed budzikiem. Ranki sa najgorsze. Wie, że Mikuś miał u mnie dobrze, że Go kochałam, ale poczucie winy, że można było zrobić coś inaczej zżera mnie od środka i nie umiem sobie kompletnie z tym poradzić. Mam w pracy tyle rzeczy do zrobienia, a siedzę niczym zahipnotyzowana, czytam maile służbowe i nic z nich nie rozumiem.

Jaga82

 
Posty: 90
Od: Wto lip 21, 2009 21:43
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt cze 22, 2012 10:08 Re: Poznań: Miki-Mikita-Mikitita-Eksmita. Dobranoc, Malutki

Jaga82 pisze:Ten czas żałoby i smutku jest nie do zniesienia. Zasypiam dzięki tabletkom, budze sie po trzech godzinach i natłok myśli i poczucia winy nie pozwal mi spać. Później znów zasypiam na chwile i znów budze sie na kilka godzin przed budzikiem. Ranki sa najgorsze. Wie, że Mikuś miał u mnie dobrze, że Go kochałam, ale poczucie winy, że można było zrobić coś inaczej zżera mnie od środka i nie umiem sobie kompletnie z tym poradzić. Mam w pracy tyle rzeczy do zrobienia, a siedzę niczym zahipnotyzowana, czytam maile służbowe i nic z nich nie rozumiem.

Jaga bardzo chcialabym pomoc, ale nie umiem. Nikt nie umie. Tak jeszcze bedzie dłuzszy czas. Bedziesz smutna, przygnebiona, beda problemy ze spaniem, poczucie winy, wyrzuty. Potem przyjdzie tylko czas smutku i wielkiej tesknoty. Tak to jest. Takie etapy. Nic nie poradzisz. Ale ,choc to bardzo trudne dzis do uwierzenia, to minie. Przejdzie. A pozostanie tylko dobre, mile, piekne wspomnienie o przyjacielu.

Daj sobie czas.
Jestem w kropce....... zgadnij w której
Obrazek

aga9955

Avatar użytkownika
 
Posty: 15462
Od: Czw sie 14, 2008 18:51
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie cze 24, 2012 22:30 Re: Poznań: Miki-Mikita-Mikitita-Eksmita. Dobranoc, Malutki

Witam Wszystkich,
To ja jestem tą "wetką ,która rzekomo uśmierciła Mikiego tramalem.Żałosne jest to,że takie sprawy trzeba rozstrzygać publicznie,na forum,gdzie często krzywdzące opinie wypisują laicy,nie znający się na lekach i medycynie,często w emocjach,w złości.Widzę jednak,że muszę skomentować tą sytuację aby obronić dobre imię nie moje,nie kliniki ale ogólnie lekarzy weterynarii,którym co tu dużo ukrywać,nie chce się bawić w słowne utarczki."Bo tylko winny się tłumaczy".A ja mam już po dziurki w nosie czytanie takich bredni,jakbyśmy my lekarze byli tylko po to,żeby szkodzić.

Po pierwsze-tramal jest lekiem przeciwbólowym o podobnym działaniu jak buprenorfina w weterynaryjnym leku Vetergesic,tylko działa mniej usypiająco.Stosuje się go w weterynarii podobnie jak masę innych ludzkich leków,o których Państwo pewnie nie macie pojęcia.A skoro ten lek jest w klinice to nie wydaje sie Państwu ,że mój szef wie,że go podajemy,że jest stosowany w weterynarii i "donos" jest bezpodstawny??Czy myślą Państwo,że "nielegalne" leki noszę w fartuchu??
Po drugie-prześledzmy historię choroby i leczenia kotka.Trafił do mnie z objawami zap.górnych dróg oddechowych.O stanie zapalnym dziąseł Pani była poinformowana kilka miesiecy wczesniej.Ale tez zwróciłąm Pani na to uwagę.Morfologia-stan zapalny,biochemia-mocznik i kreatynina w górnych granicach normy.Zdjęcia rtg nie wykonałam,bo Pani nie miała na to pieniędzy,o czym mnie poinformowała.Po dwóch dniach zastrzyków poprawa,leczenie doustne i zalecenie aby Pani zjawiła się na kontroli ostatniego dnia podawania antybiotyku i kontrolne bad. krwi-poziom mocznika i kreatyniny za 2-3 tyg.Pani się nie pojawiła,nie interesuje mnie z jakich przyczyn.Konsekwencją było to,że pojawiła sie chyba po miesiącu z tymi samymi objawami,bo kot był niedoleczony.Znowu z ograniczonymi możliwościami finansowymi,nie wyrażająca zgody na badania krwi.Znowu leczenie a potem sanacja jamy ustnej i wyrwanie zębów.Chyba dzień po zabiegu pojawia się bez kota zapłakana i prosi o leki p/bólowe " na kreskę" bo nie ma pieniędzy.3 dni po zabiegu jest lepiej według opiekunki więc przedłużam antybiotyk i czekamy aż dziąsła się zagoją.A teraz właśnie czytam te przykre wiadomości o ciągu dalszym tej historii.


Problem z nerkami u Mikiego zaczął się dawno.Tylko Państwo oczekują,że bedziemy diagnozowac przez oglądanie i dotyk.Że jak miał robione badania"kiedyś"to to już wystarczy,że sytuacja się nie zmienia.Nie potrafię zbadac krwi patrzac i dotykajac kota.Nie mogę zmusić nikogo do badań dodatkowych.Gdyby Miki miał takie wykonane w czasie kiedy zalecałam,gdyby zastosowała się Pani do tego,o co prosiłam może udało by się tego wszystkiego uniknąć?A może finał byłby taki sam?Nie wiadomo...Ale pisanie ,że zabiłam go tramalem jest albo próbą zagłuszenia własnego sumienia i przerzucenia winy na kogoś innego albo faktycznie wynika z niewiedzy.Przykre w tym zawodzie jest właśnie to,że jakiekolwiek nasze niepowodzenia Państwo odbierają jako błedy albo nawet celowe działania.A my naprawdę staramy się robić,to co do nas należy.Jednak bardzo wiele zależy od opiekunów i od zwierzęcia.
Bardzo współczuję,ale nie mam sobie nic do zarzucenia.Leczyłam go tak, jak leczyłabym swojego własnego kota.Szkoda,że nie przyszła Pani porozmawiac i wyjaśnić tą sprawę na spokojnie.

wetka.a

 
Posty: 2
Od: Nie cze 24, 2012 21:24

Post » Pon cze 25, 2012 12:15 Re: Poznań: Miki-Mikita-Mikitita-Eksmita. Dobranoc, Malutki

byłoby bardzo miło, gdyby napisała to Pani do Beaty na pw albo do niej zadzwoniła, zamiast pisać o tym w tym miejscu i w takim momencie.

puss

 
Posty: 11740
Od: Czw lis 09, 2006 13:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon cze 25, 2012 13:39 Re: Poznań: Miki-Mikita-Mikitita-Eksmita. Dobranoc, Malutki

Czy poinformowała Pani właścicielkę, że zastosowanie tramalu u chorego na nerki kota może mieć tragiczne skutki? Jak sama Pani pisze, jesteśmy laikami i nie musimy wiedzieć, że dany lek w danym przypadku może zaszkodzić.
ObrazekObrazek
Obrazek

neron

 
Posty: 1193
Od: Wto maja 29, 2012 14:06
Lokalizacja: Piła

Post » Pon cze 25, 2012 14:07 Re: Poznań: Miki-Mikita-Mikitita-Eksmita. Dobranoc, Malutki

Zadzwonilam do mojego weta i poczekam na to co on mi powie na temat podawania nefrotoksycznych, bo z gruntu takie sa lekow przeciwbolowych u kota z przeszłoscia nerkowa.

Przy czym podanie tak silnego leku, na bolace dziasla po zabiegu to troche jak strzelanie z armaty do muchy.

Ja oczywiscie sie nie znam, ale czy przed zabiegiem powiedziala Pani opiekunowi kota, z ryzykowna przeszłoscia nerkowa, ze badanie jest konieczne ze wzgledu na to ,ze Miki moze umrzec po podaniu narkozy? Czy zostaly zastosowane dodatkowe zabiegi zabezpieczajace nerki Mikiego w trakcie zabiegu?
Jaka zostala podana narkoza?

Jak rozumiem znala Pani przeszłosc Mikesza i wiedziala Pani o jego incydentach nerkowych i podwyzszonych parametrach ?

Pisanie w tej chwili o pieniadzach jest ponizej. Troche wstyd.



Edit: moj wet, poniewaz nie stosuje tego leku u kotow, musial poszperac i rzeczywiscie wplyw na nerki ten lek ma taki sam jak niesterydowe leki przeciwzapalne. Jedyne co moze spowodowac to zaburzenia krazenia, gdyz jest z grupy opiatów. Moze tez znacznie obnizyc cisnienie.
Co tez nie jest obojetne w przypadku ostrych nerek.
Zastanawiajace jest tylko to ,ze bol dziasel po wyrwaniu u kota nie jest az tak sliny, zeby podac tak mocny lek p.p. Bardziej mnie zastanawia to ,dlaczego jako weterynarza nie zaniepokoilo to Pani, ze kot dzien lub dwa dni po zabiegu jest w tak kiepskim stanie. Czy oporcz wydania leku p.p zaproponowala Pani badanie kota? Zasugerowala Pani ,ze cos jest nie ta. W koncu my jestesmy banda laikow ,ktorzy sie nie znaja.
Jestem w kropce....... zgadnij w której
Obrazek

aga9955

Avatar użytkownika
 
Posty: 15462
Od: Czw sie 14, 2008 18:51
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości